Trzeci dzień festiwalu w Sopocie rozpoczął Andrzej Piaseczny. Potem na scenę wyszedł Kult i zaczęła się magia. Publiczność wstała z miejsc. Utwór "Polska" zaśpiewali wszyscy w sopockim amfiteatrze. Potem był kultowy utwór "Gdy dzieci nie ma w domu". Po tych dwóch piosenkach Kultu na scenę wyszli inni artyści, ale zespół jeszcze powrócił.
Były problemy
Drugie wejście Kultu zaczęła piosenka "Hej, czy nie wiecie". Niestety, publiczność w Operze Leśnej nic nie słyszała. Mikrofon Kazika zadziałał dopiero przy drugiej zwrotce. Artysta nawet na chwilę nie przestał jednak śpiewać, a publika dodawała mu otuchy oklaskami.
Chwilę później zabrzmiał hit "Arahja" i już wszystko było słychać . Tłum w Operze Leśnej ponownie stał i śpiewał "Mój dom murem podzielony". Prowadzący koncert, Marcin Prokop, po zakończonym występie Kultu, powiedział, że czegoś takiego Opera Leśna jeszcze nie widziała.
Gdy zgasły kamery TVN
Widownia nie chciała puścić Kazika ze sceny. Zaczęła skandować "jeszcze jeden". W TVN, który transmitował koncert, czas antenowy przeznaczony na festiwal w Sopocie się jednak skończył. Widownia nie chciała puścić Kazika ze sceny. Zaczęła skandować "jeszcze jeden". Kult nie dał się długo prosić. Staszewski z zespołem wyszli na scenę na kolejne dwa utwory. Wykonali "Paradę wspomnień" i "Celinę". Publiczność w Operze Leśnej szalała.