Matthew Perry zmarł w sobotę 28 października 2023 r. w swoim domu w Los Angeles. Wiadomość o śmierci zelektryzowała świat. Potem okazało się, że przyczyną zgonu 54-letniego Matthew Perry'ego było przedawkowanie ketaminy. W raporcie z sekcji zwłok jako czynniki, które przyczyniły się do śmierci aktora, wymieniono również utonięcie, chorobę wieńcową i buprenorfinę, czyli silnie działający lek przeciwbólowy z grupy opioidów.
Pięć osób aresztowano
Nowy film dokumentalny "Matthew Perry: A Hollywood Tragedy" (premiera: 25 lutego w Peacock) nie tylko pokazuje drogę aktora do sławy i jego wieloletnią walkę z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu, ale także ujawnia ustalenia śledztwa, które zakończyło się pięcioma aresztowaniami.
Martin Estrada, amerykański prokurator, który nadzorował sprawę, powiedział, że "pięć aresztowanych osób to ludzie, którzy bardziej dbali o zyski z Perry'ego niż o jego dobro". Dwoje - dr Salvador Plasencia, który rzekomo podał narkotyk aktorowy na parkingu i nazwał go "kretynem", oraz Jasveen Sangha, tak zwana królowa ketaminy, która rzekomo dostarczyła Perry'emu śmiertelną dawkę - nie przyznało się do winy. Oboje staną przed sądem 4 marca w Los Angeles. Trzej pozostali - dr Mark Chavez; asystent Perry'ego, Kenneth Iwamasa i jego znajomy, Erik Fleming - przyznali się do winy i współpracują z prokuraturą. Oczekują na wyrok w kwietniu (Chavez i Fleming) i maju (Iwamasa).
Nazywali aktora "kretynem"
W nowym dokumencie ujawniono, że Plasencia rzekomo uzyskał fałszywe recepty na ketaminę od Chaveza we wrześniu i październiku 2023 r. Matthew Perry zapłacił 55 tys. dol. za 20 fiolek leku, który powinien kosztować 12 dol. za fiolkę. O ogromnej marży Plasencia napisał do Chaveza: "Zastanawiam się, ile ten kretyn zapłaci".
Zabójcze zastrzyki
Plasencia rzekomo podał ketaminę Perry'emu na tylnym siedzeniu samochodu na parkingu w Long Beach w Kalifornii. Duża dawka spowodowała, że "aktor zamarł, a jego ciśnienie krwi wzrosło". Jednak Palencia nie tylko nadal podawał Perry'emu lek, ale także zlecił Iwamasie, który nie miał wykształcenia medycznego, wstrzykiwanie ketaminy aktorowi.
"Lekarze nie powinni robić ludziom zastrzyków na parkingu. Wykształcony lekarz, taki jak dr Plasencia, na pewno był tego świadom. Jednym z istotnych tematów naszego aktu oskarżenia jest to, że wszyscy ci oskarżeni powinni doskonale wiedzieć, wykorzystywali Perry'ego i w imię chciwości robili rzeczy, które zagrażały życiu pana Perry'ego" - podkreślił Martin Estrada.
Plasencia rzekomo nie mógł dostarczyć takiej ilości ketaminy, o jaką Iwamasa prosił dla Perry'ego, i skontaktował asystenta aktora z Erikiem Flemingiem. Ten były reżyser filmowy, który pracował w ośrodku odwykowym, był pośrednikiem między Iwamasą a Jasveen Sanghą. To ona rzekomo sprzedała Perry'emu 50 fiolek ketaminy w ostatnich dwóch tygodniach jego życia. Wzięła za to od gwiazdora 11 tys. dolarów.
Bardzo szczera autobiografia Matthew Perry'ego
Aktor, któremu ogromna popularność przyniosła rola Chandlera w serialu "Przyjaciele", wydał autobiografię pt. "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz". Bardzo szczerze opowiadał w książce, jak potoczyło się jego życie oraz o demonach, które go prześladowały.
"Cześć, mam na imię Matthew, chociaż być może znacie mnie pod innym imieniem. Przyjaciele mówią na mnie Matty. Powinienem już nie żyć" - tak Matthew Perry zaczął książkę. Aktor przyznał się, że ogromne spustoszenie w jego organizmie spowodowało uzależnienie od silnych leków przeciwbólowych z grupy opioidów. Nadużywał też na potęgę alkoholu. W 2001 roku serialowy Chandler z "Przyjaciół" pił litr wódki dziennie i łykał 55 Vicodinów. Matthew Perry kilka lat przed śmiercią utrzymywał, że nie bierze żadnych substancji psychoaktywnych. Prawda okazała się jednak inna.