Anita Dymszówna urodziła się 3 marca 1944 roku w artystycznej rodzinie. Jej ojciec, Adolf Dymsza, był uważany za najwybitniejszego przed wojną polskiego komika. Poślubił baletnicę, Zofię Olechnowicz. Urodziły im się cztery córki. Jedna z nich, Anita, poszły w ślady sławnego ojca i tak jak on została aktorką.

Reklama

Wielka miłość

Anita Dymszówna dostała się do warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Ukończyła ją w 1968 roku. Była na jednym roku z Maciejem Damięckim. Z wywiadów wynika, że piękna Anita bardzo mu się podobała, ale jakoś nie miał śmiałości, by jej o tym powiedzieć. Spotkali się po dwóch latach i wtedy wybuchło uczucie. Pobrali się 1 kwietnia 1970 r. Trochę się rozminęli w tym małżeństwie. Dymszówna chciała robić karierę, a Damięcki marzył o rodzinie i stabilizacji.

„[Anita] strzela pomysłem adoptowania dziecka z sierocińca. Na szczęście do tego nie doszło. Ona jednak dyktuje tempo życia! Maciek usiłuje nadążyć za nią. Czekam. Może jednak te wzburzone fusy osiądą na dnie?" - napisała w książce "Wygrałam życie" Irena Górska-Damięcka, matka męża Anity Dymszówny, również aktorka. "Wzburzone fusy" nie osiadły i aktorskie małżeństwo się rozpadło.

Kariera Anity Dymszówny

"Nigdy nie miałam łatwo. Ciągle musiałam udowadniać, że nie jestem tylko córką znanego ojca" – mówiła Anita Dymszówna w rozmowie z "Magazynem Filmowym".

W 1970 roku Anita Dymszówna zagrała u boku sławnego taty w "Panu Dodku" - była to komediowa antologia ról Adolfa Dymszy. Wcieliła się w dziennikarkę, która rozmawia z legendarnym Dodkiem – tak mówili fani o jej ojcu.

Anicie Dymszównie nie dane było zagrać dużej roli filmowej. Była świetną artystką kabaretową. Występowała razem z ojcem. Zagrała wiele ról w Teatrze Telewizji – była m.in. Fruzią w "Damach i huzarach" w reż. Olgi Lipińskiej z 1973 r. czy Anetą w "Małym dworku" w reż. Ignacego Gogolewskiego. Wystąpiła też m.in. w pierwszym odcinku serialu "07 zgłoś się" – wcieliła się w postać Anny Tyszko. W latach 1970-1979 występowała na deskach Teatru Narodowego, a od 1979 do 1 kwietnia 1983 w Teatrze Komedia.

Anita Dymszówna / NAC

Ciężka choroba Adolfa Dymszy

Dwa lata po ślubie Anity i Macieja Adolf Dymsza poważnie zachorował. Przypuszcza się teraz, że miał postępującego szybko Alzheimera. Żona, Zofia Olechnowicz, nie miała siły, by się nim opiekować. Córki robiły, co mogły, ale stan Dymszy się pogarszał i wymagał całodobowej opieki. Rodzina nie miała już na to pieniędzy. Córki próbowały umieścić go w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Odmówiono im jednak, bo artysta był w zbyt ciężkim stanie. Adolfa Dymszę zgodził się przyjąć dom pomocy społecznej w Górze Kalwarii. Był rok 1973. Jego żona i córki nawet nie podejrzewały, że ta ekstremalnie trudna dla nich decyzja wywoła takie oburzenie w społeczeństwie – oddały przecież wielkiego artystę do przytułku. Żona i córki bardzo regularnie odwiedzały Adolfa Dymszę w Górze Kalwarii. Aktor zmarł 20 sierpnia 1975 roku.

Reklama

Jak wspominał Maciej Damięcki w wywiadzie dla portalu Stare kino, jego były już wtedy teść był bardzo chory. "Umieściliśmy go z Anitą w takim zakładzie w Górze Kalwarii, o co zresztą ludzie mieli do nas pretensje... myśmy już nie byli wtedy małżeństwem. Nie mieliśmy innego wyjścia. Wszystkie nasze pieniądze wydawaliśmy na pielęgniarki itd. Żona Dymszy też już wszystko, co miała, wydała. Zwracałem się kilkukrotnie do ZASP-u, bądź jeszcze to był SPATiF, o jakieś zapomogi, ale oni nie chcieli wesprzeć nas, ponieważ jeszcze wtedy się uważało, że Dymsza w czasie okupacji występował w teatrach jawnych i to była taka niechlubna karta w jego życiorysie.

Ludzie odwrócili się od Anity Dymszówny

Anita Dymszówna stała się po śmierci ojca wrogiem publicznym numer jeden. Nikt nie chciał z nią ani pracować, ani rozmawiać. Gdy wpadała do popularnej restauracji SPATiF w Alejach Ujazdowskich w Warszawie, dawni koledzy i koleżanki ostentacyjnie odwracali się do niej plecami. Mówiono, że oddała ojca do przytułku, żeby zagarnąć jego majątek.

"Była fantastyczną, zdolną aktorką, ale sama o sobie mówiła, że jest naznaczona przez los piętnem kobiety fatalnej. Miała kilku narzeczonych, wszyscy tragicznie zmarli. Często dzwoniła i mówiła: jak to dobrze, żeśmy się rozwiedli, bo chociaż ty jeden żyjesz" - wspominał po latach jej były mąż, Maciej Damięcki.

Anita Dymszówna nie wytrzymała presji środowiska, nienawiści i pomówień. Wyjechała z Warszawy. Zaczepiła się w Teatrze Polskim w Szczecinie, potem przeniosła się do Koszalina. W końcu zrezygnowała z aktorstwa i wróciła do Warszawy. Bardzo dużo piła, alkohol jednak nie przynosił ukojenia. Zmarła 7 lipca 1999 roku. Miała wtedy zaledwie 55 lat. Została pochowana na Cmentarzu Bródnowskim.

OBSERWUJ nas na WhatsApp