Urodziła się 8 kwietnia 1933 r. w Warszawie. Gdy miała 11 lat jej ojciec zginął podczas Powstania Warszawskiego. Po wojnie matka zabrała ją do Łodzi. Teresa Iżewska wróciła do Warszawy, żeby studiować chemię na Uniwersytecie Warszawskim. Naukę jednak przerwała, wyszła za mąż za śpiewaka Nikodema Winciora i urodziła córeczkę, Ewę. Do chemii już nie wróciła, szybko została też rozwódką. Zmieniła wtedy pomysł na życie i dostała się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej.
Błyskotliwy debiut Teresy Iżewskiej
Gdy Teresa Iżewska była na trzecim roku studiów, wypatrzył ją Andrzej Wajda. Reżyser przygotowywał swój drugi, po debiutanckim "Pokoleniu", film fabularny. Wybrał Iżewską do roli "Stokrotki" w "Kanale" (1956). Mówi się, że pierwotnie rolę tę miała zagrać Kalina Jędrusik.
Akcja filmu rozgrywa się we wrześniu 1944 r. Walczący na Mokotowie w Powstaniu Warszawskim zdziesiątkowany oddział porucznika "Zadry" podejmuje dramatyczną próbę przedarcia się kanałami do Śródmieścia, gdzie jeszcze broną się powstańcy. Łączniczka "Stokrotka", którą zagrała Iżewska, robi wszystko, by uratować rannego ukochanego, porucznika "Koraba" – w tej roli Tadeusz Janczar. Nadludzkim wysiłkiem prowadziła go przez mrok kanałów, by wyjść tam, gdzie czeka na nich wolność. Na końcu jest śmiertelna pułapka. Scena przy kracie, zamykającej wylot kanału od strony Wisły, jest jedną z najsłynniejszych scen w historii polskiego kina.
W Polsce film miał mieszaną recepcję. Krytycy boleli nad tym, że powstańcy zostali pokazani w momencie klęski, że film jest mroczny i ma tragiczny wydźwięk. Władza ludowa nie była z kolei zadowolona, że o powstaniu w ogóle się mówi. „Kanał" zdobył jednak wielkie uznanie na Zachodzie. Teresa Iżewska dostała nominację do BAFTY.
„Kanał" był w konkursie na Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes w 1957 r., dostał Nagrodę Specjalną Jury. Iżewską pojechała tam z ekipą filmową. Zachwyciła, zanosiło się na to, że stoi przed nią wielka, światowa kariera. Była do niej przygotowana, znała świetnie angielski i francuski. W 1957 r. ukończyła warszawską PWST.
Zapowiedź wielkiej kariery i feralny wywiad
Teresa Iżewska udzieliła francuskiemu magazynowi wywiadu, w którym powiedziała m.in., że aktorzy w Polsce zarabiają śmieszne małe pieniądze. Nie uszło to uwagi PRL-owskim władzom. Aktorka dostała zakaz wyjazdu z Polski, nie docierały do niej napływające z zagranicy propozycje ról. W kraju też nie zasypywano jej propozycjami.
Teatr zamiast filmu
Jej filmografia jest krótka. Ciekawe role zgrała jeszcze w filmach: "Baza ludzi umarłych" Czesława Petelskiego wg prozy Marka Hłaski, "Ranczu Texas" Wadima Berestowskiego, "Nafcie" Stanisława Lenartowicza czy "Spotkaniu w Bajce". Potem prawie zniknęła z ekranu, grywała epizod. Pojawiła się np. w filmie i serialu "Podróż za jeden uśmiech" jako matka Dudusia Fąferskiego.
Teresa Iżewska grała w teatrze. W latach 1958-63 występowała w Teatrach Dramatycznych we Wrocławiu, w sezonie 1963/64 w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie, a w latach 1964-82 w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Była współautorką sztuki "Tylko dziewięćdziesiąt dziewięć", wystawionej w 1964 r. w Nowej Hucie.
Teresa Iżewska - niespokojny duch
Teresa Iżewska trzy razy wychodziła za mąż trzy razy. Najpierw została żoną muzyka Andrzeja Winciora, z którym doczekała się córki Ewy. Jej drugim mężem został reżyser Piotr Parandowski. Po rozwodzie aktorka związała się z aktorem Zbigniewem Grochalem. Miała romans z Markiem Hłaską. Ostatnim towarzyszem jej życia był pisarz Aleksander Jurewicz.
"Ciągle żyła w niespełnieniu. Jej ogromne mieszkanie całe było obwieszone lustrami. Nawet idąc do toalety, po drodze miała dwa, trzy lustra. Zatrzymywała się przed każdym z nich. Chciała zwrócić na siebie uwagę. Często dzwoniła, że popełni samobójstwo, jeśli nie przyjadę. Takich prób samobójczych miała wiele, nieraz się na to nabierałem, ale ta ostatnia jej wyszła" - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Aleksander Jurewicz.
"Bardzo długo umierała. Gdzieś między połową maja a końcem sierpnia. Koleżanki z teatru jeździły, malowały jej paznokcie, robiły makijaż, a ona, Stokrotka, w komie. Taki koniec" - opisywał Aleksander Jurewicz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Teresa Iżewska zmarła 26 sierpnia 1982 roku. Pochowano ją na Cmentarzu Łostowickim w Gdańsku.