W poniedziałek białoruska agencja prasowa BiełTA opublikowała relację z konferencji prasowej, na której sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt poinformował, że zwrócił się do białoruskich władz o azyl. Agencja przekazała, że "w wyniku sprzeciwu wobec polityki i działań władz został zmuszony do opuszczenia Polski" oraz że jego zdaniem polskie władze "pod wpływem Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii prowadzą kraj do wojny". Szmydt był jednym z bohaterów tzw. afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości w czasie rządów PiS.

Reklama

Gdzie gwiazdą był Tomasz Szmydt?

Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar podkreśla, że mężczyzna związany jest ze środowiskiem PiS, z kolei posłowie tej partii twierdzą, że sędzia występował w TVN i był informatorem "Gazety Wyborczej". Właściwie to nie wiadomo, czyj on jest. Teraz jest Łukaszenki, ale czyj on był wcześniej? - powiedział Tomasz Sianecki, zapowiadając nagranie z politykiem PiS, Waldemarem Budą.

Pupil TVN-u, pupil mediów mainstreamowych, okazuje się dzisiaj agentem, czy też współpracownikiem służb białoruskich, czy też rosyjskich. Bardzo ciekawe. Wielokrotnie u państwa występował, był gwiazdą, był autorytetem, który opowiadał o rządach Prawa i Sprawiedliwości. Dzisiaj rozumiem, nie jest już dla państwa zbyt wygodny - powiedział Buda.

Tomasz Sianecki o łgarstwie

Te słowa wywołały oburzenie Tomasza Sianeckiego. Ciemny lud to kupi. To jest po prostu takie nawijanie makaronu na uszy, to jest po prostu takie łgarstwo. I to wszyscy politycy z tamtej strony mówią dokładnie to samo - dodał.

Cała rzecz polega na tym, że jak już rzeczywiście pan Szmydt trafił do nas, to on trafił do nas jako bohater reportażu, ale tutaj bohater nie oznacza, że jest on kimś pozytywnym, tylko jest główną postacią, osią reportażu. On by do nas nie trafił, gdy wcześniej nie był u nich - mówił dziennikarz.