Małgorzata od prawie 40 lat mieszka we Włoszech. Bardzo często jednak przyjeżdża do Polski, ma mieszkanie w Warszawie i twierdzi, że tu "jest jej serce". W młodości pracowała jako tancerka estradowa, była na kontrakcie w Japonii, a także odpowiadała za programy wieczorne podczas rejsów polskiego liniowca Stefan Batory.

Od trzech lat Małgorzata jest wdową. Przez prawie 20 lat opiekowała się ukochanym, gdy chorował na Alzheimera i Parkinsona. Ma dwóch dorosłych synów i jedną wnuczkę. Po śmierci małżonka z nikim się jeszcze nie spotykała. W końcu postanowiła, że jest gotowa, by poznać kogoś, z kim mogłaby się podzielić swoją samotnością.

"Nie trzeba żyć ponad stan"

Uczestniczka "Sanatorium miłości" w rozmowie z Plejadą poruszyła temat emerytur. Jak podkreśliła, także we Włoszech wiele się o tym mówi. "Na całym świecie jest ten problem, bo wiadomo, że każdy by chciał mieć jak najwięcej tej emerytury. Niemniej we Włoszech działa to na takiej samej zasadzie i zależy od liczby przepracowanych lat. Ludzie żyją z tym, co mają. Do wszystkiego w życiu można się przyzwyczaić. Nie trzeba żyć ponad stan. Od nikogo niczego nie oczekuję, bo jestem całkowicie samowystarczalna. Odsuwam od siebie kwestię pieniędzy, bo nie szukam kogoś, kto by musiał mnie utrzymywać czy coś w tym guście" - powiedziała seniorka.

Reklama

"Mam emeryturę bardzo, bardzo niską"

Małgorzata nie kryje, że jej emerytura jest niewielka, podkreśla jednak, że daje sobie dobrze radę. Przez lata pracowała na umowę zlecenie, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, jakie to przyniesie w przyszłości.

"Pracowałam przez wiele lat przez Pagart, to było na umowę zlecenie. W tamtym okresie żyłam moimi wyjazdami, moim tańcem, muzyką. Nie brałam pod uwagę tego, co będzie, jak stanę się starsza i dojdę do wieku emerytalnego. To była umowa na zlecenie, więc w związku z tym, umówmy się, nie były płacone składki. Tak że ja emeryturę mam po prostu bardzo, bardzo niską. Natomiast mnie to nie interesuje, bo mam swoje pieniądze" - zaznaczyła.