Tadeusz Drozda to legenda polskiej sceny kabaretowej. Rozśmieszał pokolenia Polaków. To on wymyślił nazwę telewizji Polsat. Prowadził programy telewizyjne "Śmiechu warte", "Herbatka u Tadka" czy "Drozda na weekend". Teraz skarży się, że jego telefon milczy, a on gotowy jest do pracy.

Reklama

"W Ameryce facet o podobnej pozycji do mojej dalej by pracował. Tam, jeśli "morda popularna", występuje się do późnej starości. U nas jest inaczej. Doświadczenie nie jest w cenie. Jak przychodzi do telewizji nowy dyrektor programowy, wszystko wie lepiej" - powiedział Tadeusz Drozda w wywiadzie dla portalu Plejada.

Tadeusz Drozda o perspektywach i TVP

"Ostatnio rozmawiałem z człowiekiem z TVP i usłyszałem, że mają już pełne ramówki do końca czerwca. Nieważne, że oglądalność niektórych anten jest na poziomie jednego procenta, nikomu to nie przeszkadza, bo przecież telewizję utrzymuje państwo. Kiedyś dawało miliardy i teraz też będzie dawać" - stwierdził gorzko satyryk.

Tadeusz Drozda prowadził programy "Śmiechu warte", "Herbatka u Tadka" czy "Drozda na weekend" / AKPA

W zeszłym roku Tadeusz Drozda pojawił się jako gość w polsatowskim "Kabarecie na żywo" — po aferze z cenzurą telewizja jednak nie wyemitowała skeczu.

Co się wydarzyło w Polsacie?

Dziś artysta żartuje, że kabarety zniknęły z Polsatu z jego powodu, bo "wszyscy myślą, że nie jest ich człowiekiem". Tak było już wiele lat temu, gdy prezesem TVP został Bronisław Wildstein i "Herbatka u Tadka" została zdjęta z anteny jako pierwsza.

Tadeusz Drozda ma apetyt na nowy program, bo uważa, że nadal jest z czego żartować. "Mógłbym teoretycznie robić program codziennie, bo wszystko można dziś skomentować — i niekoniecznie mówić przy tym o polityce. Chociaż — co zaznaczam — nie trzeba rechotać z byle powodu, ale przyglądać się codziennym sprawom, temu, co pojawia się choćby na portalach internetowych czy YouTube. Komentować tych, co komentują — tak jak robią to np. w "Szkle kontaktowym" - powiedział artysta w rozmowie z Plejadą.

Reklama

Tadeusz Drozda o emeryturze

Tadeusz Drozda skomentował też narzekania jego kolegów po fachu na niskie emerytury.

"To jest bardzo niemoralne, bo wielu artystów płaciło najniższe składki. Jak czytam żale jakiejś artystki, której nazwiska nie pomnę, a która ma podobną do mnie emeryturę, a później za koncert bierze 30 tys. zł, to ręce opadają. Nawet gdyby dostała 10 tys. zł emerytury, byłoby za mało" - stwierdził.