Problem dotyczy projektu zmiany ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wdrażający dyrektywę o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym, który Ministerstwo Kultury opublikowało 15 lutego 2024 r. w Biuletynie Informacji Publicznej.

"Politycy przypominają sobie o artystach przed wyborami"

W projekcie nie przewidziano tantiem z Internetu dla filmowców. W praktyce oznacza to, że jako jedyni w Unii Europejskiej nie otrzymają ani grosza za bijące rekordy streamingi internetowe na popularnych platformach.

Reklama

Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz tłumaczył, że implementacja dyrektywy i tak "odbywa się z ogromnym opóźnieniem", bo powinna być wdrożona we wszystkich państwach Unii Europejskiej do czerwca 2021 r., a my jeszcze tego nie zrobiliśmy.

Reklama

Filmowcy są rozgoryczeni. W środę zorganizowali protest przed Ministerstwem Kultury, złożono także petycję, w której młodzi twórcy domagają się zmian w ustawie o prawie autorskim i wpisania do niej "tantiem z Internetu". Podczas protestu aktor Mateusz Banasiuk mówił m.in.: "politycy przypominają sobie o artystach przed wyborami".

W rozmowie z Piotrem Parzyszem z serwisu Plejada dodał, że "Artyści nie mają takiej siły jak inne grupy zawodowe — rolnicy, pielęgniarki czy nauczyciele". Kiedy artyści mówią o tym, "co ich boli", są lekceważeni i krytykowani. "Albo słyszymy, że jesteśmy grupą uprzywilejowaną" – przyznał Banasiuk.

Filmowcy są "rozgoryczeni"

Nie chodzi tymczasem o "uprzywilejowanie", ale normalizację. "Jest rozgoryczenie, bo nie potrafimy zrozumieć, dlaczego coś, co funkcjonuje w prawie wszystkich krajach Unii Europejskiej, u nas nie może przejść od lat" – zastanawiał się w wywiadzie dla Plejady Banasiuk.

Dodał, że temat internetowych tantiem już przez kolejne obozy rządzące jest pomijany. Nie chodzi też o atak na popularne platformy streamingowe.

"To nie jest tak, że my, artyści, chcemy te pieniądze komuś odebrać albo atakujemy platformy streamingowe. I bardzo chciałbym podkreślić, że nie jesteśmy do platform nastawieni wrogo" – podkreślał w Plejadzie aktor.

Banasiuk wspomniał o trudnej sytuacji młodych filmowców, którzy często nie mają umów o pracę, ubezpieczenia, a na swoje filmy muszą pożyczać pieniądze.

"Życie w Warszawie kosztuje"

"Doskonale pamiętam, jak wygląda życie absolwentów szkoły artystycznej, jak mieszkają po kilka osób w jednym mieszkaniu, pożyczają od rodziców pieniądze na swoje filmy krótkometrażowe. Pamiętam w końcu, jak trudno jest zrobić film i potem dotrzeć z nim do ludzi — to jest wieloletnia, ciężka praca. Więc nie potrafię zrozumieć, dlaczego politycy tego nie dostrzegają" – mówił w rozmowie z Piotrem Parzyszem.

"Większość z nas żyje w Warszawie albo w dużych miastach, bo nie da się uprawiać tego zawodu gdzieś poza dużymi aglomeracjach. A tutaj życie kosztuje, wszystko kosztuje. Nie mówimy o żadnych szaleństwach, tylko podstawowej egzystencji. Naprawdę wiem, jak żyją i funkcjonują moi koledzy" – dodał Banasiuk.

Aktor w wywiadzie dla Plejady podkreślił, że ciężka sytuacja często sprawia, że często młodzi artyści zmuszeni są zmienić zawód albo wyjechać za granicę. Banasiuk podkreśla, że nie ustaną w swoich protestach. Chcieliby być tylko i aż "wysłuchani" przez ministra kultury i polityków.

"Chcielibyśmy być wysłuchani. Chcielibyśmy dowiedzieć się, dlaczego od lat prawo nie jest zmieniane — i to przez kolejny obóz rządzący. Wiem, że państwo może dalej funkcjonować bez artystów i filmowców, ale będzie to państwo smutne i ubogie artystycznie. Wydaje mi się, że od tego mamy Ministerstwo Kultury, żeby jednak o nas pamiętało" – podsumował.