„Dużo śpiewaliśmy, my pieśniarze lat 50. Było radio, potem telewizja. Wyjazdy za granicę, nagrania płyt. Prawie codziennie koncerty. Przypominam sobie, że kiedy śpiewałam, nie miałam dłuższego urlopu" – mówiła Natasza Zylska wywiadzie dla Polskiego Radia w 1988 r. "Wydaje mi się, że nagrałam około 100 piosenek. Były rytmiczne, swingujace, o lekkie i miłej treści" – wspominała.

Reklama

100 piosenek, a może więcej

Natasza Zylska zaśpiewała wiele przebojów, była ulubienicą publiczności. Obdarzona eleganckim, aksamitnym głosem, niezwykle muzykalna artystka, wylansowała takie przeboje jak m.in., oprócz wspomnianych już "Kasztanów", "Bajo Bongo", "Mambo Italiano", „Klipsy", "Czekolada" czy "Czy pani tańczy twista".

Natasza Zylska urodziła się 13 grudnia 1933 r. w Wilnie, w żydowskiej rodzinie jako Natalia Zygelman. Nataszą Zylską stała się, gdy zaczęła występować na scenie. Śpiewała od najmłodszych lat, rodzice zadbali o to, by mogła rozwijać talent muzyczny. Gdy miała 9 lat, wygrała wileński Dziecięcy Festiwal Piosenki.

Od górnika do gwiazdy

Przyszła gwiazda skończyła podstawową szkołę muzyczną. Zygelmanowie w wyniku wojennej zawieruchy trafili do Kielc. Losy rodziny nie są do końca jasne. Być może Natalia znalazła się na Śląsku dopiero po wojnie. Pewne jest natomiast, że poszła do technikum górniczego i zdobyła dyplom górnika-planisty. Do niczego się jednak ten tytuł jej nie przydał. Chętnie za to występowała w górniczym zespole muzycznym.

Studiowała tez w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie na Wydziale Estradowym. Studiów nie skończyła. Została za to piosenkarką. "Zaczęłam w Katowicach, zupełnie przypadkowo. Przyjechałam i poproszono mnie, żebym zaśpiewała. Wykonałam piosenkę „Piotruś", którą napisał mój kolega I na drugi dzień już byłam pieśniarką" – opowiadała we wspomnianym wywiadzie.

Młodą artystką zachwycił się Waldemar Kazanecki – kierownik orkiestry przy Wojewódzkim Domu Kultury w Katowicach (wówczas: Stalinogrodzie). Kazanecki założył swój własny zespół, a wokalistka została Zylska. Tak zaczęła się jej zawrotna kariera. "Piotruś", o którym wspomniała w wywiadzie, stał się jej pierwszym wielkim przebojem. Wkrótce głos Natasza Zylskiej brzmiał w radiu, a muzykę dla niej pisał m.in. Władysław Szpilman.

Widzowie pokochali Zylską, jej żywiołowy temperament. Na scenie czuła się jak ryba w wodzie. Po śmierci Stalina polska scena muzyczna odżyła, a po 1956 r. pozwolono na jeszcze więcej a Popularne stały się rytmy latynoamerykańskie: samba, cza-cza, mambo, calypso. Królową estrady została wtedy właśnie Zylska.

Parę lat wcześniej nie mogłaby zaśpiewać „Piotrusia" z takim "dwuznacznym tekstem": "Halo, kto puka do mych drzwi? Tak mi się dobrze śpi, więc nie przeszkadzać mi, bo ja i tak nie wstanę. [...] Halo, przestańcie dręczyć mnie. I tak nie wstanę, nie! To przecież trudno znieść... Piotruś, tak, ty możesz wejść!".

Nowe życie

W 1960 r. Natasza Zylska rozwiodła się z mężem. Niewiele o nim wiadomo, gwiazda ukrywała to, że jest mężatka. Trzy lata później wyjechała do Izraela. Tam próbowała rozkręcić karierę piosenkarską, ale nie osiągnęła takiego sukcesu, jak w Polsce. Gdy wyszła za mąż i urodziła córkę, zrezygnowała z estrady. Pozostała przy sztuce, ale zajęła się ceramiką i rzeźbą. To było to. Znowu przyszedł sukces. Uśmiechnęło się do niej szczęście, jak mówiła. Do zawodowego śpiewania już nie wróciła. Jak podkreślała, jej wyjazd do Izraela nie nastąpił z powodów politycznych.

Reklama

"Miałam powody osobiste. I prawdą jest, że zrezygnowałam z wielkiej popularności i z dużych pieniędzy" – powiedziała w jednym z wywiadów. Natasza Zylska odwiedzała potem Polskę. Zmarła w 1995 r.