Jan Englert niedawno świętował 20 lat na stanowisku dyrektora artystycznego Teatru Narodowego w Warszawie. W zespole Teatru Narodowego jest także żona aktora, Beata Ścibakówna. Legendarny aktor obsadził swą muzę w blisko połowie wyreżyserowanych przez siebie spektakli.
Nowa inscenizacja "Hamleta" w Teatrze Narodowym
W połowie kwietnia w Teatrze Narodowym będzie premiera nowej inscenizacji "Hamleta" Szekspira w reż. Jana Englerta. Tytułową rolę zagra Hugo Tarres, znany z filmu pt. "Piep*zyć Mickiewicza". Ofelię ma zagrać Helena Englert, a matkę Hamleta, królową Gertrudę - Beata Ścibakówna.
Decyzja dyrektora Teatru Narodowego o obsadzeniu żony i córki w "Hamlecie" jest szeroko komentowana w mediach społecznościowych. Internauci nie szczędzą słów krytyki. Wytykają Janowi Englertowi faworyzowanie rodziny.
Słowa krytyki
"Teatr Narodowy - wizytówka polskiego nepotyzmu; Trochę wstyd; Dyrektorowa i córka dyrektora, aha, jak w XIX wieku; O, rodzinnie. Trochę to nie na miejscu... żeby jeszcze szedł za tym talent; Tata reżyseruje, córka gra Ofelię... oczywiście jest jeszcze mama; Skrajny nepotyzm nie przystoi takiej instytucji. To jest po prostu brak wyczucia i uczciwości; Spektakl familijny; Rodzina na swoim" - napisali m.in. internauci.
"Reżyser ma prawo decydować o obsadzie"
Pojawiają się też skrajnie odmienne opinie. Wiele osób uważa, że nie ma tu żadnego nadużycia. "Jan Englert nigdy dotąd nie wykorzystywał swojej dyrekcyjnej funkcji do promocji zawodowych poczynań własnej córki. (...); Zauważam w tym oczywiście rodzaj niezręczności, ale bardziej wzrusza mnie ta decyzja, którą rozumiem i akceptuję; Mnie się ten pomysł bardzo podoba. Istnieje coś dużo silniejszego niż nepotyzm. To miłość; Swoim dorobkiem udowodnił, że jako reżyser ma prawo samodzielnie decydować o obsadzie. Jeśli komuś się nie podoba, nie musi kupować biletu i nie musi pluć jadem pod postem" - skomentowali ci, którzy popierają decyzje dyrektora Teatru Narodowego.