2 lutego 1930 r. urodził się Krzysztof Chamiec, wybitny aktor filmowy i teatralny. Był wielką gwiazdą. Wzdychały do niego kobiety w całej Polsce, a on miał opinię pożeracza serc. Przystojny, elegancki, pewny siebie, zdecydowany, o pięknym męskim głosie. Z czwartą żoną, Laurą Łącz, spędził 20 lat.
Pożeracz serc
Pierwszą żoną Krzysztofa Chamca była aktorka, Aleksandra Grzędzianka. Para doczekała się dwójki dzieci. One jednak nie umocniły ich uczucia. Po pewnym czasie sąd orzekł o ich rozwodzie. Kolejne żony to także aktorki: Joanna Jędryka, Joanna Sobieska i Laura Łącz. Przy czwartej żonie aktor się ustatkował.
"Miałam dość alkoholu, jego kolegów, kłamstw, zdrad. Powzięłam decyzję o rozwodzie. Nie wierzył" - opowiadała w wywiadzie Joanna Jędryka. "Kobiety klęczą u mych stóp, a ty mi mówisz, że odchodzisz?" - miał ja wtedy zapytać Krzysztof Chamiec. Rozwód jednak wzięli.
Romans i skandal
Laura Łącz i Krzysztof Chamieć poznali się podczas pracy w teatrze. On miał prawie pięćdziesiątkę, a ona - 23 lata. Grali razem w przedstawieniu teatralnym "Cyrana de Bergerac" w Teatrze Polskim. Chamiec był Cyranem, a Laura Łącz grała Roksanę, ukochaną głównego bohatera. "Spojrzałam na Krzysztofa. Zaczął czytać rolę tym swoim niskim głosem, który elektryzował kobiety. Pomyślałam, że tak przystojnego mężczyznę, z tak silną męską osobowością widzę pierwszy raz” - wspominała Laura Łącz w wywiadzie dla "Vivy". "Nie zamierzałam rozbijać mu rodziny, więc powiedziałam: „Proponuję ci tylko przyjaźń”. Spytał, czy będę na niego czekała. Odpowiedziałam, że nie: Nie chcę, żebyś dla mnie rzucał żonę. Na to on: Ale ja i tak to zrobię - opowiadała Laura Łącz.
"Taka miłość zdarza się tylko raz"
Krzysztof Chamiec był wówczas żonaty. Laura Łącz rozwodziła się ze swoją pierwszą miłością. O ich romansie mówili wszyscy. Wiele osób ich potępiło. Wiele osób ostrzegało aktorkę, że spotka ją taki sam los, jak poprzednie kobiety gwiazdora. Okazało się jednak, że nie mieli racji.
"Ostrzegano mnie przed Krzysztofem, że miał już kilka żon, kilka związków, ale ostrzegano też jego. Że zostawi wszystko żonie i zostanie z niczym, a ja, młoda, ambitna, wkrótce odejdę. Ale my oboje czuliśmy, że taka miłość zdarza się tylko raz i że warto zrezygnować z poprzednich związków. Nie radziliśmy się rodzin, przyjaciół... Gdy ktoś się pyta, wątpi, to nie jest to miłość" - powiedziała aktorka "Super Expressowi".
"Każdy się go bał"
"W codziennych kontaktach nie należał do łatwych partnerów. Nie był mężczyzną, który obsypuje żonę komplementami, prezentami i kwiatami. Rzadko się uśmiechał. Był twardy, dość ponury i oszczędny w słowach. Ale w sprawach zasadniczych był dla mnie ogromnym oparciem. Gdy zwracałam Krzysztofowi uwagę na czyjeś niestosowne zachowanie, natychmiast ostro reagował. Każdy się go bał" - opowiadała Laura Łącz w jednym z wywiadów.
"Syn ma bardzo silny charakter"
Krzysztof Chamiec zmarł w 2001 r. Syn pary, Andrzej, miał wówczas zaledwie 11 lat. Aktorka sama musiała sobie poradzić z jego wychowaniem. "Kiedy zmarł mąż, mój syn miał 11 lat i tu był problem, bo syn ma bardzo silny charakter, nie jest typem grzecznego chłopczyka, kujona, który ma same piątki, więc miałam z nim dużo problemów. Samotnej kobiecie wychować dziecko, zwłaszcza syna, jest bardzo trudno i to nie są banały. Mój syn jest wspaniałym człowiekiem, bardzo inteligentnym, ale było mi bardzo ciężko. Gdyby mąż był, to na pewno jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, byłby lepiej dopilnowany" - wspominała w rozmowie z "Co za tydzień".