"Siedem życzeń spełni się, jak w tygodniu siedem dni, pomyśl dobrze, czego chcesz
zanim powiesz siedem życzeń" – piosenka z tym tekstem otwierała każdy z siedmiu odcinków tego serialu dla młodzieży. Zaczęto go nadawać w styczniu 1986 r. Akcja rozgrywała się współcześnie, czyli w latach osiemdziesiątych XX wieku w Warszawie, ale nawiązywała również do starożytnego Egiptu.
Główny bohater, czyli 13-letni Darek Tarkowski, uratował przed bandziorami czarnego kota, który okazał się egipskim magiem zaklętym w zwierzę. Rademenes, czyli kot mądry i elokwentny, zaproponował swojemu zbawcy, Darkowi, że spełni siedem jego życzeń – co tydzień jedno, regularnie co środę. Z odcinka na odcinek Darek uczył się, jak ważne jest to, by przemyśleć swoje pragnienia. Jak w klasycznej baśni, szedł ścieżką do mądrości prowadzony przez czarodziejskiego przyjaciela.
Gadający kot i plejada znakomitych aktorów
Historia gadającego kota – głosu użyczył mu scenarzysta serialu, czyli Maciej Zembaty - we współczesnym świecie wydała się dość ekstrawagancka i z premiera nakręconego już serialu czekano aż dwa lata. Potem okazało się, że ta opowieść w stylu fantasy była strzałem w dziesiątkę.
"Hator, hator, hator" – mówił niskim głosem Macieja Zębatego czarny kocur. Zaraz potem spełniało się życzenie Darka Tarkowskiego. Rademenes animowany był poklatkowo, kłapał szczękami i błyskał oczami. Pojawiły się plotki, że kot, który występował w serialu, został uśpiony i wypchany, by łatwiej go było animować. Twórcy zaprzeczali, przekonywali i opowiadali, jak to było naprawdę i zapewnili, że żadne zwierzą podczas produkcji serialu nie ucierpiało. W serialu zagrał nie jeden czarny kot, ale trzy zwierzaki.
Serial wyreżyserował Janusz Dymek ("Tulipan", "Złotopolscy"), a wystąpiła w nim plejada znakomitych aktorów. Państwa Tarkowskich, czyli rodziców Darka, zagrali Izabella Olejnik i Witold Dębicki. Grali tam też m.in. Zbigniew Buczkowski, Mieczysław Pawlik, Wiesław Drzewicz i Artur Barciś.
Daniela Kozakiewicza – od aktora po prowokującego fotografa
Darka zagrał Daniel Kozakiewicz. Chłopiec, urodzony w 1970 r., wygrał casting. Nie był to jego debiut przed kamerą. Wcześniej wystąpił w filmie pt. "Dzień kolibra", o którym nikt dziś nie pamięta. Mamą młodego aktora była plastyczka Weronika Kozakiewicz, a ojcem - Mikołaj Kozakiewicz, znany seksuolog oraz polityk, który pełnił m.in. funkcję marszałka Sejmu kontraktowego.
Daniel Kozakiewicz dzięki roli w serialu został gwiazdą, ale potem nie poszedł aktorską ścieżką. Próbował różnych rzeczy. "Do szkoły filmowej w Łodzi zdawałem i zdałem dwa razy na reżyserię, ale na szczęście nigdy nie zostałem przyjęty i nie chcę wiedzieć dlaczego" – napisał na swojej oficjalnej stronie. Studiował też psychologię oraz dziennikarstwo - ten drugi kierunek skończył. Przez cały czas był jednak wierny swojej pasji, czyli fotografowaniu.
To fotografia sprawiła, że nabrał wiatru w żagle. Jedna z wystaw fotograficznych Daniela Kozakiewicza pt. "Podróż z Demonem - Wystawa popsutej fotografii" była pokazywana w Polsce i w całej Europie. Zwrócił na nią uwagę działu promocji kultury w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zaproponowano Danielowi Kozakiewiczowi, by pokazał swoje prace w Ameryce Łacińskiej. Tak trafił do Peru, gdzie w efekcie osiadł na 10 lat, zakochał się i założył rodzinę.
Daniel Kozakiewicz ma na koncie ponad 50 wystaw fotograficznych oraz kilkadziesiąt innych projektów. Założył też szkołę improwizacji teatralnej oraz zajął się szkoleniem młodych aktorów. Po dekadzie spędzonej w Ameryce Łacińskiej wrócił do Polski. Zaczął też tworzyć m.in. filmy krótkometrażowe. Daniel Kozakiewicz realizował także erotyczne kalendarze ścienne "Polskie Złote Nogi".
Daniel Kozakiewicz tworzy sztukę, która bywa kontrowersyjna. "Skandal raczej wywołuje się ze świadomością, jakie to przyniesie skutki. U mnie to nie jest celowe. Nie robię rzeczy kontrowersyjnych dla skandalu, burzy i poklasku. Po prostu taki jestem w życiu codziennym, w kontakcie ze światem, ze sobą samym i z innymi ludźmi. Póki żyjemy, nie wolno nam się godzić na to, co rutynowe i komfortowe. To byłby koniec, śmierć, stalibyśmy się automatami. Mam więc nadzieję, że zawsze będę żyć w zgodzie ze swoją naturą, nawet jeśli to będzie wywoływać kontrowersje czy skandale" – powiedział w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
„Siedem życzeń" i Banda i Wanda
Furorę zrobiła ścieżka dźwiękowa napisana do filmu. Wielkim przebojem okazała się piosenka pt. "Siedem życzeń", która otwierała każdy z odcinków. Teksty do wszystkich piosenek, które pojawiają się w serialu, napisał jego scenarzysta, czyli Maciej Zembaty, a autorem muzyki był John Porter.
Maciej Zembaty i John Porter zwrócili się do Wandy Kwietniewskiej, by razem z zespołem Banda i Wanda zaśpiewała piosenki do serialu. Kwietniewska zaproponowała, że jej grupa te piosenki zaaranżuje. Tak się też stało.
Po 23 latach od pierwszej emisji serialu piosenki zostały wydane na płycie pt. „Siedem życzeń". Stało się to w listopadzie 2009 r. Grupa Banda i Wanda nagrała je na nowo. „Ja zawsze kochałam muzę z tego serialu, a właściwie cały ten serial. Uważam, że to świetny scenariusz i fajne kino familijne. Oczywiście wróciły wspomnienia sprzed lat. Moi muzycy z tamtego składu to fantastyczni ludzie z ogromnym poczuciem humoru. Mieliśmy niesamowitą jazdę przy aranżowaniu i nagrywaniu tego materiału. Najbardziej jednak cieszyliśmy się, że mogliśmy wystąpić jako aktorzy w dwóch odcinkach. Było super" – powiedziała Wanda Kwietniewska w jednym z wywiadów.