Edward Miszczak rozmawiał z prowadzącymi niedzielne wydanie Katarzyną Cichopek i Maciejem Kurzajewskim o jesiennej ramówce Polsatu. Nie zabrakło też informacji o "Halo tu Polsat". Dyrektor programowy stacji podkreślił, że program dopiero się rozkręca i zapewnił, że jeszcze nie raz zaskoczy widzów.

Reklama

Krytyka ze strony widzów

To, co różni "Halo tu Polsat" od konkurencyjnych "Pytania na śniadanie" w TVP i "Dzień dobry TVN" to obecność publiczności, która może oglądać program na żywo. Irytuje to jednak wielu telewidzów. "Fajnie, ale publiczność całkiem niepotrzebna; "Trochę wszystko jakby za dużo, za dużo wymuszonego śmiechu, a czasem fajnie posłuchać czegoś w spokoju. Dodatkowo słaby dźwięk i piski podczas wypowiedzi gości"; "Publiczność na balkonie jest zbędna i do niczego niepotrzebna, tym bardziej że są to tzw. statyści, wyuczeni swojej roli, będący do tego bardzo sztuczni i wyglądają tak, jakby sami byli niezadowoleni z bycia w tym programie" - pisali w komentarzach widzowie.

Edward Miszczak zdradza plany

Do tej pory widzowie w studiu mogli m.in. uczestniczyć we wspólnym gotowaniu, a w niedzielnym wydaniu zaproszono ich, by zrobili sobie zdjęcie z gwiazdorem disco polo, Skolimem. Edward Miszczak zdradził, że publiczność w studiu śniadaniówki pozostanie, a jej rola będzie coraz większa. Ma nawet dojść do tego, że będzie współprowadzić program.