Joanna Górska podobnie jak m.in. Beata Tadla, czy Katarzyna Dowbor zostały nowymi prowadzącymi "Pytanie na śniadanie". Poprzednia ekipa musiała pożegnać się z programem, gdy zmieniła się władza w TVP i szefowa formatu.

Reklama

Joanna Górska o castingu do "Pytania na śniadanie"

W rozmowie z Plejadą prezenterka wyznała, że gdy brała udział w castingu do śniadaniówki TVP, rozmawiała z Małgorzatą Tomaszewską, z którą kilka lat temu pracowała w Polsacie.

Wiadomo, że przy takich sytuacjach, również kryzysowych, nawiązują się bardzo ścisłe więzi. Rozmawiałam z Małgosią na wielu etapach moich ustaleń z TVP. Od samego początku wiedziała, że zaczyna coś się dziać i że będę zaproszona na casting i że miniemy się na korytarzach przy Woronicza - wspomina Joanna Górska.

Dodała, że dzwoniła do Tomaszewskiej i powiedziała jej, że będą razem pracować. Na początku myśleliśmy, że to będzie częściowa zmiana, że do kogoś dołączamy, a nie że wszyscy zostaną zwolnieni - powiedziała. Stwierdziła, że Małgorzata Tomaszewska ostrzegała ją przed hejtem. Wspomniała także sytuację związaną z przyjściem koleżanki za Monikę Richardson do "Pytania".

Prezenterka "Pytania na śniadanie" o kulisach zwolnienia poprzedników

Zresztą, jak Gosia przychodziła do "Pytania na śniadanie" zasilić grono prowadzących - wcześniej prowadziła czerwony dywan, to "zajęła miejsce" Moniki Richardson, która teraz tak ostro skomentowała zmiany. Panie obie się lubią, szanują, razem pracują przy różnych projektach, nie tylko telewizyjnych, ale i komercyjnych - wspomniała.

Joanna Górska powiedziała też, że ma zaufanie do Kingi Dobrzyńskiej, bo jak stwierdziła "każdy menadżer ma prawo do decydowania o tym z kim pracuje". Poza tym też nie mogę za dużo ze względów prawnych zdradzać, ale nikomu nie stała się krzywda. Tutaj postawię kropkę. Mam nadzieję, że kiedyś prawda wyjdzie na jaw, jak to było zrobione i czy rzeczywiście ktoś tak strasznie został potraktowany - stwierdziła.