W serialu "Skazana 4" wciela się pani w postać psychodelicznej Doroty.

Powiedziałabym, że psychopatycznej bardziej, chociaż psychodeliczna też pasuje. Niesamowite wyzwanie aktorskie. Wcieliłam się w kogoś, kogo nigdy jeszcze nie grałam. Jako aktorka miałam wielką satysfakcję, radość w zmaganiu się z tą pokręconą osobowością Doroty, chorą, i też bardzo nieszczęśliwą. Ale po zejściu z planu, szybko chciałam o niej zapominać.

Gabriela Muskała o postaci Doroty w "Skazanej 4"

Reklama

Na czym skupiła się pani przygotowując do tej roli? Podglądała pani takie osoby?

Zawsze inspiruję się ludźmi. Szukam, albo wśród bliskich, albo nawet podglądając, na przykład na przystanku, obcych ludzi - jakiejś ich cechy, czegoś, co wykorzystuję w swojej roli. Tutaj musiałam zagłębić się w rejony dotyczące osobowości psychopatycznych. Nie mam na szczęście w swoim otoczeniu takich osób. Musiałam więc szukać głębiej. Oglądałam mnóstwo dokumentów, bo w tym przypadku najbardziej pomocne było dla mnie obserwowanie autentycznych psychopatów. Prawdziwy człowiek jest zawsze największą inspiracją niż ten, który już coś kreuje.

Reklama

Oglądałam filmy, poczytałam na czym polega tego rodzaju zaburzenie, gdzie szukać jego źródła. Te konkretne przypadki paru osób w serialach, filmach, dały mi jasny wektor dla mojej postaci. To, co mnie trochę przeraziło, to fakt, że psychopata może wszystko – może nagle zakochać się, i nagle zabić, podczas zwyczajnej rozmowy o obiedzie. To było tak samo wspaniałe jako doświadczenie aktorskie, jak przerażające dla mnie jako człowieka. Bywa tak, że zachowujemy sobie postaci, które gramy a które lubimy, jakby na pamiątkę. Ja mam dużo takich ról, które siedzą sobie we mnie jako fajne wspomnienie. Doroty nie chcę hołubić. Pamiętać ją jako doświadczenie aktorskie tak, ale prywatnie, dla mnie samej, już nie.

Gabriela Muskała o emocjach związanych z postacią z serialu

Miała pani jakiś rytuał po zakończeniu zdjęć, który pozwolił wyjść z tej postaci?

Profesjonalni aktorzy mają taką umiejętność, że potrafią oddzielać to, co na ekranie od tego co w życiu. Oczywiście te emocje, które musimy uruchomić na potrzeby sceny często jeszcze w nas pracują, gdy kamera się wyłączy, ale potrafimy je uspokoić, czasem szybciej, czasem wolniej, czasem wcześniej czasem póżniej. Na tym polega profesjonalizm, że emocje naszych bohaterów nas nie zabijają, nie determinują naszego życia.

Kiedy się ogląda pani postać w tym serialu, to widać, że dużo gra oczami.

Bardzo mi miło.. ciekawe spostrzeżenie. Nie myślę o tym, kiedy gram. Ktoś kiedyś zapytał mnie o to, i to było dla mnie najtrudniejsze pytanie świata :„jak pani to robi, że tak pracuje pani twarzą”. Powiedziałam, że nic nie robię, bo ostatnią rzeczą o jakiej człowiek myśli mając jakąkolwiek emocję to to, jak wygląda wtedy jego twarz. Nie zastanawiam się nad tym, kiedy jestem w procesie. Uruchamiam emocje, które czasem same uruchamiają się w życiu, na potrzeby roli i te emocje mnie prowadzą. To, co na twarzy pojawia się samo.

Do kogo fani "Skazanej" porównują aktorkę?

Dołączyła pani do obsady już w trakcie trwania produkcji. Trudno, czy wręcz przeciwnie łatwo wchodzi się do projektu, który już trwa?

I łatwo, i trudno. Trudno dlatego, że wchodzę w świat, do którego widz się przyzwyczaił, który pokochał. Gram nową postać. Negatywną raczej, choć w tym czwartym sezonie Dorota pokazuje też, może nie cieplejszą, ale poniekąd ludzką twarz. Pokazuje lepsze emocje. Trudność polega na tym, że widzowie się już przyzwyczaili do tego świata, do bohaterów, więc nowy bohater musi sobie zaskarbić ich życzliwość. W moim przypadku wiedziałam, że Doroty jako postaci nikt nie polubi, natomiast mogą docenić mnie, jako aktorkę, która ją gra. I rzeczywiście spotkałam się z niesamowitą sympatią ze strony fanów serialu. Porównywano mnie do Anthony'ego Hopkinsa, do innych morderców z klasyki kina. I to było dla mnie bardzo przyjemne.

To, co jest ułatwieniem w takim wejściu w serial, który już trwa, to to, że kiedy go oglądam, on mnie inspiruje. Zanim zaczęłam grać w "Skazanej" zapoznałam się z tymi dwoma sezonami, żeby wiedzieć w czym uczestniczę. Aktorstwo koleżanek i kolegów w tym serialu jest tak wybitne, inspirujące, że dla mnie to było ułatwienie. Wiedziałam, że poprzeczka jest ustawiona bardzo wysoko, ale dla mnie to super wyzwanie.

Gabriela Muskała o współpracy z Agatą Kuleszą

W tym czwartym sezonie więcej scen gra pani z Agatą Kuleszą. Jak wyglądała ta współpraca?

Z Agatą spotykamy już kolejny raz, i zawsze to jest fajna i ciekawa współpraca. Między jednym a drugim projektem mija parę lat, więc spotykamy się już jako trochę inne kobiety, aktorki, po różnych doświadczeniach. Odkrywamy się na nowo. Ta relacja jest zawsze bardzo inspirująca. Bardzo lubię grać z Agatą. Ona prezentuje podobny rodzaj myślenia o tym zawodzie, o pracy nad sceną, nad rolą, jak ja. To nasze trzecie spotkanie. Wcześniej grałyśmy razem m.in. w filmie "Moje córki krowy".

To, co panią w Agacie Kuleszy zachwyca?

To, że się nie zmienia, że sukces jej nie zmienił. To jest coś, co mi się podoba i w niej, i w innych aktorach, którzy osiągnęli sukces. Jej aktorstwo, to jak uczciwie pracuje, zmienia się do roli, że nie odpuszcza, niezależnie od tego, czy to jest rola w wielkim filmie, czy małym serialu. Agata też ma coś takiego, co wydaje mi się ważne i sama jestem wyznawczynią tej zasady, czyli być a nie grać. Choć z drugiej strony wiem, że potrafi w sobie wypracować również ten dystans do postaci. W takim podejściu do naszego zawodu też się spotykamy.

Trwa ładowanie wpisu