Karol Strasburger był bożyszczem kobiet. Zagrał m.in. w "Polskich drogach" i "Karino". Te dwa seriale przyniosły mu ogromną popularność.
Trzydzieści lat miłości
Do przystojnego aktora wzdychały rzesze kobiet. On jednak kochał żonę. Od 1981 r. był mężem Ireny i to ona była najważniejszą osobą w jego życiu. Gdy po walce z chorobą Irena zmarła w 2013 roku, w jego życiu nastała pustka. W pewnym momencie przyszła jednak miłość i dziecko.
Nowe życie Karola Strasburgera
Prezenter teleturnieju "Familiada" potrzebował wielu lat, aby pozbierać się emocjonalnie po stracie ukochanej osoby. W 2019 roku poślubił Małgorzatę Weremczuk, która pełni funkcję jego agentki, a wcześniej była managerką w restauracji, do której często chodzili Irena i Karol Strasburgerowie. Para doczekała się córki.
"Po raz pierwszy zobaczyłam go na ślubie wspólnego przyjaciela. To był rok 2006. Moją uwagę zwrócił sposób, w jaki traktował swoją żonę Irenkę. Widziałam miłość i szacunek w każdym jego geście - wyznała Małgorzata w magazynie "Pani".
Ona wtedy była w związku i na Karola patrzyła tylko jak na eleganckiego mężczyznę, który pięknie kocha. Po raz drugi zobaczyła go trzy lata później. Był z żoną w restauracji, gdzie pracowała. Potem często widywała ich razem, polubili się.
W pewnym momencie zdarzyło się, że Irena przyszła do restauracji sama. "Zauważyłam, że chodzi o lasce, ale nie miałam odwagi zapytać dlaczego. Nie wypadało. Jak się później okazało, to był szpiczak. (...) To dlatego przyjeżdżała po pierogi, barszczyk lub ulubione naleśniki, bo Karolek wracał, a ona nie miała siły gotować" - mówiła Małgorzata Strasburger w "Pani".
Od przyjaźni do miłości
Któregoś dnia w restauracji pojawił się samotny Karol Strasburger. Był w żałobie. Małgorzata Weremczuk zaczęła z nim rozmawiać. Z biegiem czasu zostali przyjaciółmi. W końcu nadeszła miłość.
Gdy Małgorzata Weremczuk i Karol Strasburger postanowili, że chcą być razem, ona wprowadziła się do domu aktora. "Przez 15 lat w tym domu żyła inna kobieta. Stało jej łózko, szafa, stół... Cóż z tym zrobić? Pewnie każda inna na moim miejscu wymieniłaby wszystko na nowe, a ja wiedziałam, że tego nie wolno. To był kawał życia Karola, szczęśliwego życia" - mówiła Małgorzata Strasburger.
Mały cud u Karola Strasburgera
Wszystko zostało więc po staremu. Nowa żona Karola Strasburgera zaakceptowała obecność Ireny w domu. Któregoś dnia razem z mężem stwierdzili, że ona naprawdę jest z nimi. Wydarzyło się coś, co pokazało im, że Irena akceptuje ich związek. "Mamy w ogrodzie białą różę, która pojawiła się nagle. Nie wiemy skąd, bo żadne z nas jej nie posadziło. Po prostu pewnego dnia wyrosła. Nazwaliśmy ją Irenka" - powiedziała w wywiadzie dla "Pani" Małgorzata Strasburger.