Robert Stockinger przez 13 lat pracował w TVN, a 10 w "Dzień dobry TVN", gdzie występował najczęściej w roli reportera. 17 stycznia 2024 r. dziennikarz pożegnał się ze stacją.

"Nie żegnam się z ludźmi, bo te przyjaźnie zabieram ze sobą" - napisał.

Reklama

"Doszedłem do mety"

W nowym wywiadzie Robert Stockinger wrócił wspomnieniami do pracy w TVN.

"Nie jest to żadna tajemnica, że przez trzynaście lat byłem w tej stacji, o której mówisz i zrobiłem tam wszystko, co można było zrobić, jeśli się przechodzi od pozycji stażysty - a nie jako gwiazda czy rozpoznawalna osoba, dziennikarz czy prowadzący. Ja przyszedłem jako stażysta i uważam, że przez tą 13-letnią drogę doszedłem do końca, do mety" - powiedział w rozmowie z Plejada.pl.

"Wszystko, co mogłem zrobić, czyli jedenaście razy poprowadzić "Dzień dobry TVN", to jest wszystko, co najlepsze tam mogło mnie spotkać, a ja miałem ochotę się rozwijać. Tam nic więcej mnie już nie czekało" - podsumował.

Robert Stockinger o sławnym ojcu

Przez wiele lat Robert Stockinger żył w cieniu sławnego aktora Tomasza Stockingera, który jest jego tatą. Nawet od nauczycieli słyszał, że nie dorówna ojcu. "Nie wydaje mi się, żebym był niedowartościowany z tego powodu. Natomiast denerwowało mnie to, że mimo iż sam z siebie nie mówiłem o tacie, to i tak wszystkie osoby, które poznawałem, wspominały o nim i oceniały mnie przez jego pryzmat" - przyznał w wywiadzie. I dodał: "Sława wiąże się z sympatią i akceptacją widzów, co jest miłe, ale ma też ciemną stronę. Płaci się za nią dużą cenę. Dzieci znanych osób często są porównywane do rodziców. Czasem same wpadają w pułapkę i próbują za wszelką cenę im dorównać".