Na nagraniu z 2016 roku widać, jak Diddy kopie Cassie i ciągnie po korytarzu.
Dwuznaczne przeprosiny
Raper, który naprawdę nazywa się Sean Combs, po wycieku skandalicznego wideo opublikował przeprosiny.
Niełatwo myśleć o najmroczniejszych momentach w swoim życiu, lecz czasem trzeba. Byłem popieprzony, sięgnąłem dna. Jednak nie szukam wymówek. Moje zachowanie na tym nagraniu jest niewybaczalne. Biorę za to pełną odpowiedzialność. Byłem zniesmaczony tuż po tym, jak to zrobiłem, i do teraz jestem tym zniesmaczony. Szukałem później profesjonalnej pomocy. Zacząłem uczęszczać na terapię i odwyk. Prosiłem Boga o miłosierdzie i łaskę. Jest mi bardzo przykro i każdego dnia zobowiązuję się być lepszym człowiekiem. Nie proszę o przebaczenie, lecz jest mi naprawdę przykro – oświadczył gwiazdor na Instagramie.
Zaskakujący powód pominięcia Cassie
Internauci natychmiast zwrócili jednak uwagę, że przeprosiny nie brzmią szczerze, a Diddy ani razu nie wymienił imienia swojej ofiary. Czyżby imię Cassie nie mogło mu przejść przez gardło? Wbrew pozorom raper… nie mógł wymienić imienia byłej partnerki.
Portal TMZ przypomina bowiem, że w myśl ugody sądowej, zawartej po tym, jak wokalistka oskarżyła ówczesnego partnera o wielokrotną przemoc, Diddy i Cassie nie mogą publicznie mówić o sobie nawzajem.
Okazuje się wręcz, że Diddy chciał zwrócić się z przeprosinami bezpośrednio do Cassie, lecz zabronili mu tego prawnicy.