Monika Richardson skupia się dziś głównie na swoim autorskim projekcie szkoły językowej "Richardson School", ale zanim się tym zajęła, była jedną ze współprowadzących poranny program "Pytanie na śniadanie".
Monika Richardson: Jestem człowiek z mediów publicznych
Do "Pytania na śniadanie" wróciły niedawno Katarzyna Dowbor i Beata Tadla. Monika Richardson wyznała, że gdyby w ogóle miała kiedyś wrócić do mediów, to tylko publicznych. Na razie jednak nie chce zdradzić, czy ktokolwiek rozmawiał z nią o możliwości ponownej współpracy.
- Jestem właścicielką małego biznesu i na razie na tym się skupię. Natomiast jeżeli bym miała wracać do telewizji, to tylko do mediów publicznych, bo ja jestem człowiek z mediów publicznych i chyba się nie uda przesadzenie mnie do mediów komercyjnych, zresztą były już takie próby podejmowane. Trzymam bardzo kciuki za kolegów na Woronicza, ale wiem, że w tej chwili operują w arcytrudnych warunkach i są pod obstrzałem wszystkich stron sceny politycznej i życia publicznego – powiedziała agencji Newseria Lifestyle Monika Richardson.
Monika Richardson: Panuje większy chaos niż zakładałam
Była prezenterka TVP przyznała też, że nie spodziewała się, że zmiany w mediach publicznych będą tak trudnym i czasochłonnym procesem.
- Wydaje mi się, że panuje nieco większy chaos niż to, co zakładałam. Miałam wrażenie, że ekipa, która przyjdzie po PiS-ie do Telewizji Polskiej, będzie miała klarowną politykę czy strategię wprowadzania zmian. A jednak wydaje mi się, że takiej strategii nie ma, z różnych przyczyn pewnie, ale bardzo mocno trzymam kciuki za to, żeby sytuacja się uspokoiła i żeby wyszli na prostą. Nie mam pojęcia, ile czasu na to potrzebują – powiedziała Monika Richardson.
Richardson podkreśla, że lata rządów Jacka Kurskiego i jego kompanów doprowadziły do zmian w dużej mierze nieodwracalnych.
– Przez wiele lat powtarzałam, że te zmiany, które wprowadzał Jacek Kurski et consortes, były zmianami w dużej mierze nieodwracalnymi. Bardzo wielu ludziom złamał życie zawodowe, odesłał ich do innych zawodów, niektórych na emeryturę. I zawsze mówiłam, że to będzie bardzo trudne wprowadzić z powrotem względną równowagę polityczną czy też obiektywizm w media publiczne. Może to zajmie sześć miesięcy, może dwa lata, a może nigdy się to nie uda. Po prostu zepsuliśmy media publiczne, zniszczyliśmy je i może one już nigdy się nie odrodzą. Niestety nie możemy mieć do nikogo pretensji, tylko do samych siebie – podsumowała Monika Richardson.