Ałła Pugaczowa to już marka. Jest uwielbiana w Rosji, sprzedała ponad 250 mln płyt. Występowała wielokrotnie w Polsce. Takie jej piosenki jak np. "Arlekino" czy "Milion białych róż" śpiewano również w Polsce. 74-letnia obecnie gwiazda słynęła też z burzliwego życia uczuciowego i zamiłowania do luksusu. Miała aż pięciu mężów, a ostatni, Maksim Gałkin, jest od niej młodszy o prawie 30 lat.
Pugaczowa i jej mąż - zagraniczni agenci
W 2022 r. z Maksimem Gałkinem, popularnym gospodarzem talk-show, opuściła kraj, krytykując inwazję na Ukrainę. Jej mąż już wcześniej miał kłopoty w Rosji. W 2019 r. Gałkin mówił otwarcie o tym, że rosyjska telewizja państwowa wróciła do czasów radzieckich, a prezydent Władimir Putin "myślami podbija Marsa". Nagranie z tą wypowiedzią odbiło się szerokim echem w rosyjskich mediach. Pod koniec 2022 r. Pugaczowa zaapelowała do rosyjskich władz. "Proszę o włączenie mnie do grona zagranicznych agentów mojego ukochanego kraju" - napisała na Instagramie. "Solidaryzuję się z moim mężem - uczciwym, porządnym i szczerym człowiekiem, prawdziwym i nieprzekupnym patriotą Rosji, który chce, aby jego Ojczyzna kwitła w pokoju, z panującą wolnością słowa. Pragnie, by nie było już więcej umierania naszych chłopców za iluzoryczne cele. To zmieniło nasz kraj w państwo pariasów i uczyniło życie ciężarem dla naszych obywateli". "Agentem zagranicznym" w Rosji jest osoba lub organizacja, która - według władz - otrzymuje fundusze z zagranicy i uczestniczy w życiu politycznym kraju. Takie osoby i organizacje zostają objęte restrykcyjną kontrolą ze strony państwa. Po ataku sił rosyjskich na szpital dziecięcy Ochmandyt w lipcu zeszłego roku, Pugaczowa napisała w mediach społecznościowych: "Bóg jest cierpliwy, ale wszystko ma swoje granice".
74-letnia teraz gwiazda, która była hołubiona przez władze i dostała wiele państwowych odznaczeń, mieszka w Izraelu. Była pupilka kolejnych radzieckich przywódców, a także Władimira Putina jest uznawana przez Rosję za "zagranicznego agenta". Teraz udzieliła bardzo mocnego wywiadu, w którym było wiele wątków politycznych. Wywiad natychmiast został zauważony, a jego echa nie milkną.
Pugaczowa o Putinie: to był mój idol
W obszernym, trwających ponad trzy godziny wywiadzie dla rosyjskiej opozycyjnej dziennikarki Jekateriny Gordiejewej, również uznanej przez władze Rosji za agenta zagranicznego), Pugaczowa przyznała, że na początku rządów popierała Putina i przez dłuższy czas myślała o nim, że "nie gnazjest głupim człowiekiem". Znam go, głosowałam na niego - dodała Pugaczowa. - Byłam w takim zachwycie z jego powodu, myślałam: "No nareszcie". Mówił mądrze, nawet o Ukrainie. To był idol - powiedziała diwa. Przyznała, że obecne działania Putina są dla niej "szokiem". Piosenkarka zauważyła również, że "każdy człowiek pragnie mieć własne mieszkanie zamiast mieszkania komunalnego, tak samo Ukraina ma prawo być niepodległym państwem".
"Pora kończyć"
Ałła Pugaczowa w rozmowie z Gordiejewą mocno krytykowała Putina i jego otoczenie. Dostało się też rosyjskiemu społeczeństwu, które jej zdaniem jest zaślepione i omamione przez propagandę. Historii nie znają, ale są z niej dumni. Nie wiedzą, co z medycyną, ale szczycą się ochroną zdrowia. Nauczcie się dążyć do dobra, piękna. Niczego nie trzeba niszczyć. Trzeba się modlić o pokój, a nie smakować wojnę - mówi piosenkarka. Ałła Pugaczowa wprost zwróciła się także do samego Putina: „Połamane losy, tragedia. Władimirze Władimirowiczu, czas już to kończyć, już pora”.
Mocna krytyka
To co powiedziała Ałła Pugaczowa w wywiadzie mocno rozwścieczyło Kreml i rosyjskie elity. Rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa nazwała ją hipokrytką. Pojawiły się głosy, że należy jej odebrać wszystkie odznaczenia państwowe.