Damian Ukeje zyskał popularność dzięki udziałowi w pierwszej edycji programu "The Voice of Poland". Zajął pierwsze miejsce, a jego kariera rozwijała się bardzo szybko. Niestety poważnie zachorował. Podczas pandemii artysta zaczął mieć problemy z głosem. Zdiagnozowano u niego nowotwór krtani.

"Uratowała mi głos"

Damian Ukeje był w czwartek gościem "Pytania na śniadanie". Muzyk opowiedział o zmaganiach z chorobą. Jak podkreślił, wiele zawdzięcza przyjaciółce, Annie Karwan. Słyszała, że coś z moim głosem jest nie tak i wysłała mnie do wspaniałej pani doktor. Ona uratowała mi głos, chociaż diagnoza nie była zbyt wesoła. Dowiedziałem się, że mam nowotwór na strunach głosowych. Nie złośliwy co prawda, ale oznaczało to, że gaśnie mi głos - opowiedział Ukeje. Miałem problemy z mówieniem. Finalnie przestałem nawet odbierać telefony i siedziałem w domu - dodał.

Reklama

Seria operacji

Reklama

Piosenkarz trafił następnie do kliniki w Kajetanach pod Warszawą, gdzie miał przeszedł kilkanaście operacji. Dzięki nim mógł wrócić do tego, co kocha najbardziej, czyli do muzyki. Przeszedłem serię bodajże 13 operacji strun głosowych. Dzięki temu mogę nie dość, że mówić, to jeszcze śpiewać - opowiedział Ukeje.

"Światełko na krętej drodze"

Damian Ukeje powiedział również, że nadal musi zachować czujność. - Powiedziano mi, że na ten moment wszystko jest super. Jestem rok bez operacji i mogę śpiewać, więc to nadaje mi światełko na tej krętej drodze - skomentował wokalista. - Nie ukrywam, że teraz jest dobrze, bo parę lat temu, nie byłbym w stanie przeprowadzić tej rozmowy - dodał na koniec Ukeje.