Joanna Trzepiecińska w rozmowie z prowadzącymi piątkowe wydanie "Halo, tu Polsat" Krzysztofem Ibiszem i Pauliną Sykut-Jeżyną opowiedziała o niedawnych problemach zdrowotnych.
Rośnie fala zachorowań
Ta choroba może dopaść każdego - powiedziała Paulina Sykut-Jeżyna, tłumacząc na antenie programu "Halo, tu Polsat", jak niebezpieczny jest krztusiec, na który w ubiegłym roku zapadło ponad 32 tys. osób w całej Polsce. W styczniu 202 r. wykryto już ponad 2,6 tys. przypadków krztuśca. Zaledwie rok wcześniej chorowało na nią niespełna tysiąc osób. Boleśnie o skutkach walki z krztuścem przekonała się Joanna Trzepiecińska.
Gwiazda serialu "Rodzina zastępcza" na kanapie śniadaniówki Polsatu opowiedziała o problemach ze zdrowiem. Joanno, zgłosiłaś się na SOR - zaczął Krzysztof Ibisz, po czym aktorka szybko go poprawiła.
Ja się nie zgłosiłam. Wracałam z pracy, bo aktor jak wiadomo, nie choruje nigdy. (...) Wracaliśmy po spektaklu, który graliśmy poza Warszawą. Ja dzień wcześniej dostałam takiego ataku w hotelu i byłam przekonana, że mam zawał. W ogóle nie mogłam oddychać. Po prostu się dusiłam - powiedziała Joanna Trzepiecińska.
Koledzy wezwali pogotowie
Aktorka była w bardzo poważnych tarapatach. Podejrzewała, że "serce jej stanęło". Na szczęście jej koledzy wezwali pomoc. Ja byłam przekonana, że to zawał, że na pewno mi serce stanęło- powiedziała.
Na drugi dzień, kiedy wracaliśmy, dostałam takiego kaszlu, że koledzy wezwali pogotowie. I w ten sposób znalazłam się na SOR-ze. I w ten sposób upewniłam się w przeczuciu, że to jest krztusiec – wytłumaczyła.
"To jest straszna choroba"
To jest straszna choroba, bo ciśnienie przy okazji skacze ze strachu i duszenia się. Mniej więcej 200/100 miałam wtedy, więc można dostać wylewu. I to się zdarza głównie w nocy. Zdarzyło mi się to pięć razy i za każdym razem byłam przekonana, że tym razem to na pewno jest koniec, że tym razem trup rano zostanie znaleziony - opowiadała Joanna Trzepiecińska w "Halo, tu Polsat".
"Wszędzie można się zarazić"
Wszędzie można się zarazić. Ja byłam przekonana, że leczę jakieś lekkie przeziębienie na początku. I to tak wyglądało. Jak zaczyna się kaszleć, to co się robi? Kupuje się syrop. (...) Nie przeszło, no to poszłam do lekarza. Dostałam na szczęście dobry antybiotyk, jakieś sterydy, więc lekarze zrobili wszystko, ale to jest tak nieznośna choroba, że wychodzenie z niej trwa wiele miesięcy, co w przypadku aktora, który pracuje głosem, jest niezwykle kłopotliwe. Bo ja właściwie kaszlę do dziś. Już nie w takim stopniu i nie tak niebezpiecznie, ale nadal mam poczucie, że mój aparat głosowy - krtań - nie pracuje tak, jak pracował, mimo że później leczyłam tę krtań - wyznała popularna Alutka z "Rodziny zastępczej".