W połowie grudnia Anna Dereszowska poinformowała, że od początku listopada nie może odzyskać dużej sumy pieniędzy, którą przelała na konto znanego kantoru Cinkciarz.pl. Sprawę skierowała do sądu. Przedstawiciele firmy postanowili wystosować oświadczenie, w którym oskarżają aktorkę o próbę "szantażu wizerunkowego" i wywołanie burzy medialnej. Na te działania zareagował Karol Strasburger, który także informował, że ma podobne problemy.

Reklama

Karol Strasburger stracił 30 tysięcy złotych i jest bezradny. - Kiedy wchodziliśmy do tej firmy, robiliśmy to w dobrej wierze, mając na uwadze jej marketing i reputację w Polsce. Choć sama nazwa może nie zachęcała, to firma wydawała się wiarygodna. Teraz jednak widać, że uczciwość staje się coraz rzadszym towarem - powiedział w rozmowie z Pudelkiem.

Karol Strasburger oburzony

Karol Strasburger przyznał, że postawa przedstawicieli firmy Cinkciarz.pl go zadziwia. Kantor zarzucił bowiem aktorce "szantaż wizerunkowy". - "Muszę przyznać, że jestem zaskoczony taką postawą przedstawicieli kantoru, w której osoby poszkodowane stawiane są w roli winnych wizerunkowych problemów. To niedorzeczne i absurdalne" - stwierdził Karol Strasburger. Aktor wyznał także, że do tej pory nie otrzymał zwrotu środków, choć obiecywano mu to wielokrotnie.

"Ufałem, ale się zawiodłem"

"Od października otrzymujemy jako klienci mnóstwo komunikatów. Można się już pogubić, co jest prawdą. Nie znam się i nie muszę rozumieć zależności biznesowych i prawnych firmy. Wiem jedno. Ja wybrałem wstępnie drogę oczekiwania i pokładałem nadzieję, że polubowna postawa i cierpliwość przyniosą pozytywny skutek. Obiecano mi zwrot środków do końca 2024 roku i nie dotrzymano słowa, zasłaniając się kolejnymi interwencjami instytucji zewnętrznych. Ufałem, ale się zawiodłem" - dodał Karol Strasburger w rozmowie z Pudelkiem.