W połowie grudnia 2024 r. Anna Dereszowska poinformowała, że wpłaciła dużą sumę pieniędzy na konto Cinkciarz.pl. Aktorka chciała wymienić złotówki na euro, ale powierzone środki nie wróciły już na jej rachunek bankowy. W odpowiedzi na brak reakcji ze strony firmy zdecydowała się na podjęcie kroków prawnych.
Anna Dereszowska chce odzyskać pieniądze
"Moim działaniom nie przyświeca chęć zaszkodzenia spółce. Chcę jedynie, aby jej klienci byli świadomi ryzyka, jakie podejmują, korzystając z jej usług. Proszę mi wierzyć, że nikt z klientów nie chce, żeby Cinkciarz.pl ogłosił upadłość. Wręcz przeciwnie. Chcielibyśmy bardzo, żeby to wszystko, co w wystosowanym komunikacie zadeklarowała spółka, było zgodne z prawdą. I wszyscy mamy nadzieję, że do końca roku odzyskamy nasze pieniądze, choć czasu nie zostało wiele" - tłumaczyła Anna Dereszowska.
Jak się tłumaczy kantor?
Teraz dopiero Cinkciarz.pl opublikował komunikat prasowy. Na wstępie przedstawiciele firmy przedstawili powody opóźnień w wypłatach środków.
"Od kilku miesięcy grupa Cinkciarz.pl boryka się z problemami wynikającymi z decyzji KNF, która - według nas - w sposób naruszający obowiązujące przepisy pozbawiła jedną z naszych spółek licencji płatniczej. W wyniku tych działań wszystkie spółki związane z naszą grupą doznały poważnych strat finansowych i wizerunkowych" - napisano w komunikacie.
Firma krytykuje Annę Dereszowską
Przy okazji firma uderzyła w Annę Dereszowską, która chciała, by zwrócono jej pieniądze. Zasugerowano również, że Anna Dereszowska, wyrażając publicznie "troskę o tysiące osób, które mogą być narażone na nieuczciwe praktyki", w rzeczywistości skupiła się jedynie na pilnym załatwieniu wyłącznie własnych problemów. Potwierdzono też, że ich klientka otrzymała propozycję ugody. Nie zdecydowała się jednak przyjąć jej warunków, uznając ją za niewiarygodną.
"Uważamy, że każdy ma prawo dochodzić swoich roszczeń, jednak sposób, w jaki czyni to Pani Dereszowska, jest - w naszej ocenie - niewłaściwy i nosi znamiona wymuszania działań poprzez straszenie burzą medialną" - stwierdzono.
Firma ujawniła korespondencję oraz wysokość kwoty
Z przekazanej dziennik.pl korespondencji wynika, że aktorka była otwarta na kontakty z firmą, która nie oddawała jej pieniędzy. W jednej z wiadomości zamieściła nawet treść oświadczenia, które miało pojawić się na jej Instagramie. Cinkciarz ujawnił też wysokość swoich zobowiązania wobec aktorki. Powstały one na początku listopada 2024 r. Nie podano natomiast, kiedy pieniądze wrócą do aktorki oraz jakie były warunki odrzuconej przez nią ugody.