Zespół Wilki zaśpiewał swoje największe przeboje. Robert Gawliński, zaprezentował "Na zawsze i na wieczność", "Love Story" czy nieśmiertelne "Urke".
"Wilk wył niemiłosiernie…"
Publiczność w amfiteatrze bawiła się dobrze. Fani przed telewizorami jednak nie byli zachwyceni. Stwierdzili m.in., że "Wilk wył niemiłosiernie...". Zarzucano Gawlińskiemu, że fałszuje, nie potrafi wyciągać. Niektórzy martwili się, czy nie jest przypadkiem chory.
Wokalista w końcu nie wytrzymał i zabrał głos. Co ciekawe, nie odniósł się do tego, że mogło mu gorzej pójść ze śpiewaniem. Podkreślił za to, że grupa Wilki śpiewała na żywo, a inni piosenkarze "tylko ruszali ustami".
Robert Gawliński odpowiada
"Chciałem odnieść się do krytycznych komentarzy o koncercie na festiwalu w Sopocie, ale kiedy przeczytałem, jak ci sami dziennikarze, którzy tak skrytykowali nasz występ NA ŻYWO, zachwycają się występami wykonawców, którzy "zagrali" z playbacku i tylko ruszali ustami, to wiem, że nie ma z kim dyskutować" - napisał stanowczo na Facebooku.