Przemysław Babiarz pożegnał ukochaną żonę

Żona Przemysława Babiarza odeszła pod koniec listopada. Dwa tygodnie po pożegnaniu ukochanej dziennikarz wrócił do pracy. Pierwszym wydarzeniem sportowym, jakie relacjonował były rozgrywane w Lublinie mistrzostwa Europy w pływaniu na krótkim basenie.

Reklama

Przemysław Babiarz wyjaśnia, dlaczego szybko wrócił do pracy

Przemysław Babiarz udzielił również pierwszego wywiadu po odejściu ukochanej. Wyznał w nim, jak wyglądały ostatnie chwile pani Marzeny i jak radzi sobie ze stratą ukochanej. Dziennikarz przyznał, że przerwa w pracy, jaką miał była bardzo długa. Teraz, gdy już jesteśmy po śmierci i pogrzebie, trzeba wracać do aktywności. Takie mistrzostwa Europy to rodzaj przetarcia. Dobrze, że mogę skupić się na czymś innym - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Przyznał, że choć nadal myśli o żonie, to komentowanie wydarzeń sportowych i praca, sprawiają, że jest w "innym świecie". Potrzebuję tego i absolutnie nie żałuję, że jestem teraz w pracy - przyznał. Szefowie zachowali się wobec mnie bardzo przychylnie (…) Okazali dużą empatię, a ja czułem ich wsparcie nie tylko w słowach, ale i czynach - dodał.

Ostatnie chwile życia żony Przemysława Babiarza. Co wyznał dziennikarz?

Reklama

Przemysław Babiarz wyznał, jak wyglądały ostatnie chwile jego żony. Przyznał, że był przy niej do samego końca. Choroba trwała ponad rok, ale szczególnie ostatnie trzy tygodnie były dla nas bardzo trudne. Wciąż mocno to przeżywam, ale muszę wrócić do normalnego życia. Nie mogę zapaść się. Gdyby żona żyła, to na pewno chciałbym spędzić ten czas z nią - powiedział dziennikarz.

Odpuszczałem w ostatnim czasie wiele aktywności i absolutnie tego nie żałuję. Byłem przy niej do końca. Dziś patrzy na mnie z góry, a ja czuję jej obecność. To była najważniejsza osoba w moim życiu. Z nikim nie miałem takiej relacji - wyznał.