5 grudnia 1929 r. urodził się Stanisław Bareja. Ten reżyser zapisał się w historii polskiego filmu takimi kultowymi hitami, jak m.in. "Miś", "Poszukiwany, poszukiwana" czy "Nie ma róży bez ognia". Zmarł w 1987 r. Miał zaledwie 58 lat.

Filmy i seriale Stanisława Barei zdecydowanie przetrwały upływ czasu. Nie starzeją się. Humor sytuacyjny, doskonałe obserwacje społeczne, skrzące się dowcipem dialogi i doskonałe role - wszystko to świadczy o wirtuozerii reżysera. Stanisław Bareja to reżyser kultowy i wielu twierdzi, że do tej pory nikt dorównać mu nie zdołał.

Reklama

Stanisław Sylwester Bareja urodził się 5 grudnia 1929 r. w Warszawie. Po wojnie rodzina Barejów zamieszkała w Jeleniej Górze. W 1949 r. Stanisław rozpoczął studia na Wydziale Reżyserii Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi (ob. PWSFTviT). Latem 1953 r. zrealizował etiudę "Drugie sumienie", opartą na motywach dramatu "Niemcy" Leona Kruczkowskiego. Przez ponad pół wieku film uznawany za utracony, został odnaleziony i zdigitalizowany przez łódzką uczelnię.

Reklama

W sierpniu 1954 r. zadebiutował jako aktor w tzw. noweli kolarskiej Stanisława Lenartowicza w filmie "Trzy starty". Później grał epizodyczne role w większości swoich filmów, a także m.in. w serialu "Dom" Jana Łomnickiego i "Lalce" Ryszarda Bera. W latach pięćdziesiątych asystował reżyserom Janowi Rybkowskiemu i Antoniemu Bohdziewiczowi.

Stanisław Bareja nowator i odkrywca

Pełnometrażowym debiutem Barei była komedia „Mąż swojej żony” (1960). Jego filmowymi odkryciami byli Elżbieta Czyżewska i Wojciech Pokora. Rok później zrealizował "Dotknięcie nocy" - pierwszy polski film kryminalny, a w 1965 r. - "Kapitan Sowa na tropie" - pierwszy polski serial kryminalny. Z kolei komedie muzyczne z lat sześćdziesiątych zdobyły dużą popularność wśród widowni, jednak później reżyser oceniał je krytycznie. W PRL-u komedia była uznawana za gorszy gatunek filmowy. W następnej dekadzie Bareja wprowadził elementy ostrej satyry skierowanej przeciw negatywnym zjawiskom życia społecznego i panującemu ustrojowi, którego nigdy nie zaakceptował. Scenariusze pisał wraz m.in. z Jackiem Fedorowiczem, ze Stanisławem Tymem, oraz z Jerzym Skolimowskim i Ryszardem Berem (niezrealizowane).

Gra z cenzurą

Od początku lat siedemdziesiątych władza ingerowała w scenariusze, a publicyści redagowali na jej zamówienie negatywne recenzje. Nieprzychylne władze kinematografii znacznie ograniczały ilość taśmy filmowej przydzielanej reżyserowi, co wpływało na jego system pracy bez powtarzania ujęć (dubli) i nadawało filmom specyficzny, „surowy” charakter. Niektóre recenzje filmów Barei pisane np. przez byłych cenzorów z lat stalinowskich brzmiały jak paszkwile. W dobrym tonie było pisać źle o Barei - bezpartyjnym outsiderze, który nigdy nie zabiegał o względy peerelowskiej władzy. Mimo zohydzania jego filmy zajmowały czołowe miejsca w rankingach kinowej frekwencji i cieszyły się uznaniem widzów. Bareja prowadził swoją osobistą grę z cenzorami, przemycając ukryte pomiędzy skeczami aluzje. Głównych oponentów, Bohdana Porębę i Kazimierza Kutza, oraz innych nieprzyjaznych sobie filmowców portretował jako antybohaterów.

Realizował filmy szybko i sprawnie, nie cyzelował ich, co jeszcze bardziej akcentowało wszechobecną w PRL-u bylejakość. W marcu 2009 r. Tym mówił: "Dziś często mówi się lub pisze o +absurdach rodem z filmów Barei+. Staszek nie musiał +łowić+ absurdów, bo cały system był jednym wielkim absurdem".

Pod warstwą skeczowych scenek i gagów ukazywał rzeczywistość przefiltrowaną przez ironię i sarkazm. Dzięki celnym obserwacjom jego komedie mają także walor filmów dokumentujących codzienne realia epoki.

Zapowiedziami przemian w jego twórczości były "Poszukiwany, poszukiwana" (1972) i "Nie ma róży bez ognia" (1974). Komedią z elementami kryminału był "Brunet wieczorową porą" (1976). Słowa "zatrzymany do dyspozycji prokuratora po udowodnieniu mu winy” celnie puentowały stan praworządności w PRL-u kilka miesięcy przed pacyfikacją protestów w Radomiu i Ursusie.

Działalność opozycyjna

W 1977 r. reżyser nawiązał współpracę z demokratyczną opozycją, m.in. z Komitetem Obrony Robotników (KOR). Przez lata udostępniał piwnicę swojego warszawskiego domu przy ul. Fitelberga na potrzeby opozycyjnej Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA, a później NSZZ "Solidarność" Regionu Mazowsze.

Punktem przełomowym w twórczości reżysera było "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" według scenariusza Bareja/Tym. Ostrze satyry filmu było skierowane przeciw obłudzie gierkowskiej "propagandy sukcesu" , cynizmowi i nadużyciom ze strony PZPR-owskich aparatczyków. Słowa "Dziękuję ci, Maciek!” wypowiedziane przez nadużywającego władzy dyrektora Krzakoskiego w trakcie rozmowy telefonicznej było dla ówczesnych widzów czytelną aluzją do Macieja Szczepańskiego, głównego realizatora gierkowskiej propagandy sukcesu prezentowanej w telewizji. Bareja punktował także negatywne zachowania społeczne: wszechobecne cwaniactwo, egoizm i brakoróbstwo. Uznawana w PRL-u za gorszy gatunek filmowy komedia ukazywała więcej prawdy niż produkcje innych, uznawanych i cenionych przez władzę twórców.

Blokada

Po kolaudacji "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" w grudniu 1977 r. film został zablokowany przez działacza PZPR, późniejszego wiceministra kultury Janusza Wilhelmiego i trafił na półkę. W ataku na reżysera uczestniczył partyjny reżyser Bohdan Poręba. Kilka dni później Bareja przeżył pierwszy zawał serca. Po śmierci Wilhelmiego w katastrofie lotniczej reżyser skontaktował się z cenzorem i wynegocjował dopuszczenie filmu do dystrybucji pod warunkiem przerobienia nagranego materiału. Po wycięciu 12 proc. scen nazwał "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" "kadłubkiem". 8 grudnia 1978 r. komedia trafiła na ekrany kin. Wcześniej na przemiał trafił niemal cały nakład promocyjnego plakatu przedstawiającego świnię z podpalonym lontem zamiast ogona. Graficzna aluzja do "uświnionego społeczeństwa" była dla decydentów PRL-u równie niepożądana jak treść komedii.

"Miś" - film o mistrzu kłamstwa

Jesienią 1979 r. Bareja i Tym rozpoczęli zdjęcia do komedii „Miś”. W wywiadzie dla Polskiego Radia (1981) reżyser opowiadał: "To jest opowieść o człowieku, który nie mówi słowa prawdy. Zresztą tak samo nie mówi słowa prawdy jego partnerka, nie mówią jego koledzy […] mistrzem kłamstwa jest on i dlatego wygrywa […]. Śmiech służy mi jako łatwiejszy sposób dotarcia do ludzi" .

Gdy ważyły się losy "Misia", reżyser przywiózł z Wiednia do Warszawy, na dachu własnego samochodu, powielacz offsetowy Roneo-Vickers dla powstającej "Solidarności". Między sierpniem 1980 a ogłoszeniem stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., w trakcie karnawału "Solidarności", można było powiedzieć więcej prawdy niż przez całe 36 lat PRL-u. "Miś" trafił zatem na ekrany kin po niewielkich ingerencjach cenzorskich.

"Alternatywy 4", czyli PRL w pigułce

Zdjęcia do serialu "Alternatywy 4" rozpoczęto tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego. Pomimo bojkotu telewizji wśród aktorów i innych twórców, za zgodą podziemnej wówczas „Solidarności”, Bareja wznowił je w kwietniu 1982 r. Tytułowy blok był "PRL-em w pigułce”. Zamieszkiwali go recydywista, lekarz, robotnik, partyjny działacz i związany z podziemiem wykładowca. "Jednoosobową bezpieką" był dozorca Stanisław Anioł, grany przez Romana Wilhelmiego. Po wielu interwencjach cenzury serial trafił do emisji telewizyjnej pięć lat po rozpoczęciu zdjęć. Reżyser przeżył w tym czasie kolejny zawał i operację serca.

Pomoc opozycjonistom

Mimo pogarszającego się stanu zdrowia aktywnie uczestniczył w działaniach zdelegalizowanej przez reżim Jaruzelskiego "Solidarności", udostępniając swój dom do konspiracyjnych zebrań. W piwnicy (pralni) budynku zorganizował pracownię fotograficzną, w której działacz opozycyjny Tomasz Michalak przygotowywał dokumenty dla konspiracyjnej "Solidarności". Bareja pomagał również ukrywającemu się Zbigniewowi Bujakowi, współpracował także ze Zbigniewem Romaszewskim.

Serial „Zmiennicy” (1986–1988) był ostatnią produkcją Stanisława Barei. W telewizji wyświetlono go po raz pierwszy już po śmierci reżysera.

Wylew krwi do mózgu i śmierć

Na początku 1987 r. Bareja otrzymał zaproszenie do RFN na trzymiesięczne stypendium w Museum Folkwang w Essen. Miał zrealizować film dokumentalny o zbiorach sztuki współczesnej i organizowanych wystawach. Przez kilka miesięcy SB blokowała mu wydanie paszportu.

6 czerwca reżyser przyjechał do Essen. Kilka dni później nastąpił u niego wylew krwi do mózgu. Jeden z pracowników muzeum znalazł go nieprzytomnego na korytarzu budynku. Reżyser trafił na oddział intensywnej terapii, nie odzyskując przytomności. W Warszawie bezpieka opóźniała wyjazd żony Hanny Kotkowskiej-Barei do RFN.

Stanisław Bareja zmarł 14 czerwca 1987 r. szpitalu St. Joseph przy Propsteistrasse 2 w Essen-Werden. Prochy filmowca sprowadzono do Warszawy i pochowano w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Czerniakowskim przy ul. Powsińskiej.