Serial "Kapitan Sowa na tropie" liczył osiem odcinków, choć podobno planowano co najmniej 40. Michał Szewczyk, który grał Albina, współpracownika kapitana Sowy, powiedział po latach, że aktorzy nie chcieli w nim grać. Publiczność była jednak zadowolona i chętnie perypetie kapitana Sowy oglądała. Do tej pory "Kapitan Sowa na tropie" ma wielu fanów.
Niezadowolony aktor
"Jeśli ktoś chciał zrobić mi przykrość, wystarczyło, żeby tylko wspomniał o tej roli. (...) Mało kto wie, że razem z Wieśkiem Gołasem zbuntowaliśmy się i przerwaliśmy zdjęcia. W planach było bowiem aż czterdzieści dwa odcinki, lecz nam się te kryminalne mdłe historyjki zupełnie nie podobały. Chcieliśmy żywej i dynamicznej akcji" - powiedział przed laty Michał Szewczyk magazynowi "Życie na gorąco".
Scenariusz serialu napisała Janina Ipohorska, dziennikarka, autorka artykułów w "Przekroju" podpisywanych nazwiskiem "Jan Kamyczek". "Kapitana Sowę na tropie" firmowała pseudonimem Alojzy Kaczanowski. Muzykę serialu skomponował Jerzy Matuszkiewicz.
Miętówki i sprawy kryminalne
Na pewno „Kapitan Sowa na tropie" ma wartość sentymentalną. Jest tu klimat lat sześćdziesiątych XX wieku. Zabawne są zmagania kapitana i Albina z nałogiem palenia papierosów - bardzo ich do tego ciągnie, a nikotynowy głód zagryzają miętówkami.
Każdy odcinek serialu to zamknięta opowieść. Kapitan Sowa jest znany w Milicji Obywatelskiej z niekonwencjonalnych metod śledczych i ciętego języka. Taki nasz Columbo sprzed lat.
Obok Wiesława Gołasa i Michała Szewczyka wystąpiła plejada gwiazd polskiego kina. To m.in. Krystyna Feldman, Barbara Połomska, Bohdan Łazuka i wielu innych. Plenerowe, klimatyczne zdjęcia realizowano w Łodzi.
Mistrz komedii i kryminał
Serial wyreżyserował Stanisław Bareja, późniejszy mistrz komedii, który nakręcił m.in. takie filmu jak "Miś", "Poszukiwany poszukiwana", "Brunet wieczorową porą" czy "Nie ma róż bez ognia". Co ciekawe, "Kapitan Sowa na tropie" nie był jego pierwszym kryminałem.
W maju 1961 roku Stanisław Bareja, w przyszłości reżyser kultowych komedii, rozpoczął zdjęcia do swojego drugiego filmu, czarno-białego kryminału "Dotknięcie nocy". Scenariusz powstał na podstawie autentycznych wydarzeń, które miały miejsce w okolicach Pleszewa i Kalisza. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych na szosie pod Pleszewem na jadący z banku samochód napadli nieznani sprawcy. Nie tylko ograbili konwój, ale zabili jeszcze cztery osoby - dwie kasjerki, strażnika i kierowcę.