"Z biegiem dni" to pożegnanie wybitnego aktora z literaturą. Aktor znakomicie władał piórem, był także polonistą z wykształcenia i potrafił przekazywać emocje targające nim w trudnym dla niego czasie. Bezpośrednią inspiracją do sięgnięcia po pióro był proces sądowy.

Reklama

"Pożegnalny autoportret"

"Cały czas zastanawiam się, jak nazwać mój pamiętnik. Na trop wpadła, wiedziona intuicją, moja żona Basia — Z biegiem dni. Jest to dokładnie w punkt. Mam poczucie, że one biegną, a ja stoję. Nawet myślę, że po tylu latach biegu stan zatrzymania się jest dość interesujący. Więcej się zastanawiam, obserwuję, patrzę, jak rosną wnuki. (…) Teraz wolno unoszę się z biegiem dni. Jest we mnie spokój" - brzmi fragment książki, opublikowany przez wydawnictwo.

Książka jest pożegnaniem wybitnego aktora i reżysera ze sceną i światem. Jak napisano w opisie: "Z biegiem dni" "to zapis wielkiej aktorskiej pasji, twórczej ciekawości oraz niezłomnego zmagania z chorobą i słabościami. To też ostatnia teatralna lekcja profesora Jerzego Stuhra - notatki o pracy reżyserskiej nad spektaklem >>Geniusz<< według sztuki Tadeusza Słobodzianka i nad zagraną w nim jego ostatnią rolą - Konstantego Stanisławskiego, mistrza teatru. Schodząc ze sceny życia, aktor - jak wykreowany przez niego Filip Mosz w >>Amatorze<< Kieślowskiego - skierował kamerę na siebie, by stworzyć szczery, pożegnalny autoportret".

"Wiele osób się ode mnie odsunęło"

W październiku 2022 r. Stuhr wsiadł za kierownicę swojego lexusa pod wpływem alkoholu. Jak sam przyznał w rozmowie z "Faktem", wypił do obiadu kilka kieliszków wina i ruszył autem na umówiony wywiad. W drodze potrącił 44-letniego motocyklistę. Według jego relacji nie zauważył tego i nie zatrzymał się, aby sprawdzić, co się stało. Poszkodowany ruszył w pogoń za aktorem i wezwał policję, która ustaliła, że Stuhr ma 0,7 promila alkoholu we krwi.

Swoje zapiski w "Z biegiem dni" Stuhr zaczyna właśnie od wspomnienia dnia, w którym stracił prawo jazdy

"Wypiłem kilka kieliszków wina. To błąd. Za to trzeba ponieść karę. Zacząłem więc postrzegać świat, przemierzając go pieszo. I ten pamiętnik będzie z perspektywy piechura. Trochę w wolniejszym tempie i z lekką zadyszką"- zaczął swoje zapiski Jerzy Stuhr.

Aktor narzekał, że po skandalu z kolizją wiele osób odsunęło się od niego. "Zauważyłem, że po wspomnianej kolizji drogowej wokół mnie zrobiła się pustka. Odwołanie spotkań. Jedna z nagród, którą mi kiedyś przyznano, została mi natychmiast odebrana. Nagłówki i niesprawdzone informacje w tabloidach. Nikt na przykład nie zapytał: Co się stało?"- napisał Stuhr.

"Dziwne manewry prokuratury"

Reklama

Aktor tłumaczył, że czuje się niewinny, bo nic nikomu nie zrobił i że mści się na nim prokuratura.

"Najgorsze jest to, że nie możesz się wytłumaczyć. Nikt ci nie wierzy. Każde tłumaczenie jest jeszcze gorsze i brniesz coraz bardziej, «circulus vitiosus» [błędne koło- przyp. red.]. Gorsze od «szczekań» brukowców były dziwne manewry prokuratury. Najpierw jednego prokuratora odsunięto od prowadzenia sprawy, potem ciągłe domaganie się Prokuratury Krajowej o dostarczenie nowych dowodów mojej winy. Obecnie czekam na wyrok. Wraz z nękającą nagonką, tak to mogę określić, zaczyna rosnąć fala współczucia, przyjaźni, otuchy. To wsparcie i sympatia są dla mnie bardzo ważne!"- zanotował pod datą 8 stycznia 2023 r., dodając, że ciężko jest być znanym w Polsce. " Jak się wiedzie, wiadomo, to się wiedzie. W porządku. Ale jak ci się powinie noga, mamy cię!"

Zaledwie dwa dni po wydaniu wyroku w sądzie pierwszej instancji, Jerzy Stuhr napisał w swoim dzienniku, że właśnie dowiedział się o nawrocie choroby nowotworowej.

"Nawrót choroby"

"Po dziewięciu latach. Więc znowu walka. Wtedy, na początku, po diagnozie powiedziałem sobie, że wyzdrowieję, jak urodzi się moja wnuczka Helenka, i tak się stało. Teraz zakładam sobie termin do grudnia, kiedy zaczynam próby w teatrze. Zobaczymy, czy się sprawdzi! Proszę być ze mną" - napisał aktor.

Jerzy Stuhr o lekarzach

"Jednak parę razy było mi ciężko w kontaktach z lekarzami, już pomijam, jak do mojej żony zwracają się przy mnie: «Niech mu pani podaje dwa razy», a ja przecież leżę obok przytomny, albo cały czas rozmawiają ze studentami czy asystentami; jestem tylko obiektem… Ale najokrutniejsze zachowanie lekarza było, kiedy nasza córka bardzo poważnie zachorowała. Już po konsultacji żegnamy się, a on mówi: «Czy można jeszcze poprosić tatę do mnie, a córka tu poczeka». Trudno sobie wyobrazić, co z tą dziewczyną działo się w tym momencie. A ja mogłem wyjść z jakąś najgłupszą miną w moim zawodzie aktora. Zawsze musi ze strony lekarza być jakaś nadzieja. Przecież i mnie może się udać!" - zanotował Jerzy Stuhr.

Ostatni raz Jerzy Stuhr stanął na deskach teatralnych 10 czerwca 2024 r. grając spektakl "Geniusza". Zmarł 9 lipca 2024 r. Spoczął w grobowcu rodzinnym na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

OBSERWUJ nas na WhatsApp