Irena Jarocka i Marian Zacharewicz poznali się w 1966 roku. Miejscem, w którym na siebie wpadli było Gdańskie Studium Piosenki. Wspólne występy w gdańskim klubie "Rudy Kot" oraz w radiu sprawiły, że się do siebie bardzo zbliżyli.

Reklama

To on ściągnął Irenę Jarocką z Francji do Polski

Spotykali się jednak krótko, bo Jarocka w 1968 roku wyjechała do Francji na trzy lata. Na początku pisali do siebie listy, ale i to się skończyło. Zacharewicz, choć nie miał kontaktu z piosenkarką, cierpliwie na nią czekał. W pewnym momencie okazało się, że Irena źle znosi pobyt za granicą.

Była samotna, próbowała targnąć się na własne życie. Marian dłużej nie czekał. Ściągnął ją do Polski. Najpierw napisał piosenkę, która Jarockiej od razu przypadła do gustu. Potem postawił warunek, że nagrają ją, ale pod warunkiem, że wróci do Polski i tu będzie nad nią pracować. Tak też się stało. Jarocka wróciła a w 1972 roku stanęła na ślubnym kobiercu z Marianem.

Mąż został jej menadżęrem. On załatwiał koncerty, występy, nagrania, ona śpiewała. Niestety w jednej kwestii nie potrafili się dogadać. Irena chciała zostać mamą, Marian w ogóle nie chciał o tym słyszeć. Zaczęła znowu czuć się samotna, dużo pracowała, była przemęczona.

Wypadek sprawił, że Irena Jarocka zmieniła swoje życie

Wypadek samochodowy, do którego doszło, gdy wracała z Sali Kongresowej, choć początkowo wydawał się groźny, odmienił jej życie.

Leżałam w szpitalu. Marian jeździł po Polsce i odwoływał lub przekładał koncerty, a ja uświadomiłam sobie, że mi to nicnierobienie bardzo pasuje - opowiadała.

W szpitalu, w którym wracała do zdrowia, odwiedzał ją Michał Sobolewski. Poznali się w Leningradzie. Najpierw połączyła ich przyjaźń, potem miłość. Gdy jej mąż dowiedział się o swoim konkurencie, nie chciał dać jej rozwodu. Koledzy i koleżanki z branży nie chcieli uwierzyć, że ich małżeństwo właśnie się rozpada. Zacharewicz przez dwa lata komplikował jej życie.

Reklama

Tą piosenką pożegnała się z mężem. Zgodził się na rozwód

Irena nie wiedziała, co ma robić. On nie chciał uwierzyć, że ona go już nie kocha. Napisałem o tym piosenkę - mówił Janusz Kondratowicz, autor tekstu "Był ktoś" w książce "Rozmowy o zmierzchu".

Trwa ładowanie wpisu

"Nie ja kupuję z tobą zbiorki nut i słucham Bacha/Nie ja powoli w drzwiach przekręcam klucz, wciąż tak nieśmiała/Nie ja odpływam tam gdzie mocniej noc muzyką gra/Nie ja wybacz, że nie ja" - brzmiały słowa piosenki.

W końcu Zacharewicz zrozumiał i odpuścił. W 1978 roku rozwiódł się z Ireną Jarocką. Dopiero po latach potrafili na nowo zacząć ze sobą rozmawiać i wspólnie wystąpić na scenie.