Uczestnicy "Sanatorium miłości" szybko stają się ulubieńcami telewidzów. W niedzielę wieczorem, 10 marca rozpoczyna się kolejna edycja przebojowego show, które prowadzi Marta Manowska. Dwunastka emerytów przez miesiąc mieszkała w sanatorium w Krynicy-Zdroju. Jak podkreśla prowadząca, ta edycja programu będzie wyjątkowa, bo zebrały się wyjątkowo silne osobowości. Wśród uczestników są Maria z Czarnowa i Andrzej z Milanówka, którzy w niedzielę rano byli gośćmi w "Pytaniu na śniadanie".
Jak opowiadała Maria, w Krynicy-Zdroju uczestnicy "Sanatorium miłości" byli trochę ponad miesiąc. Do domów wrócili 5 października. Ani Maria, ani Andrzej nie zdradzili, czy znaleźli w programie miłość. Oboje powiedzieli także, że są bardzo ciekawi show, bo nie widzieli jeszcze żadnego odcinka.
Maria miała trzech mężów
Dalej jesteśmy podekscytowani i jesteśmy ciekawi, jak będziemy pokazani. Ten program będzie inny od innych, będzie bardziej elegancki i zrobiony z klasą - mówiła Maria w śniadaniówce TVP.
Na pewno chciałabym mieć mężczyznę, który będzie na dobre i na złe. Uważam, że na miłość nigdy nie jest za późno. Chciałabym mieć jeszcze trwały związek, nie przyjaźń na odległość — wyznała Maria. Opowiedziała także trochę o swojej przeszłości. Kobieta mieszkała m.in. za granicą, trzykrotnie wychodziła za mąż i prowadziła pensjonat.
Mieszkałam w Zakopanem, miałam tam pensjonat, mieszkałam w Szwecji. Moim ostatnim partnerem był ojciec słynnego piosenkarza, który będzie teraz na Eurowizji. Pierwszy mąż zmarł, z kolejnymi mam dobre relacje - powiedziała. Maria jest bardzo aktywna, angażuje się w życie społeczne, uwielbia folklor, śpiewa i tańczy. W wolnych chwilach chodzi na basen.
Czy Andrzej znalazł miłość?
Andrzej także powiedział, że do "Sanatorium miłości" przyszedł w poszukiwaniu miłości. Na pytanie, o jakiej kobiecie marzy, odpowiedział: — O takiej, w jakiej się zakocham. Człowiek w życiu ma jedną miłość, a można się zakochać cztery razy.
Mężczyzna w przeszłości grał w piłkę ręczną. Podobnie jak Maria mieszkał poza granicami Polski. — Jesteśmy szczęściarzami, że bierzemy udział w tym programie. Po powrocie z Australii, byłem tam 14 lat, wróciłem, żeby opiekować się mamą, wybrałem pracę w transporcie, kobiety narzekały, że wyjeżdżam często, a ja lubię podróżować, poznawać ludzi, kulturę, kuchnię — powiedział.
Za mało mnie było w domu, dlatego moje związki się rozwalały, nad czym bardzo ubolewam. Ciągnęło mnie na drogę, ciągnęło mnie do Hiszpanii, zjeździłem 1,5 mln km po całej Europie, od Szkocji po Sardynię - powiedział Andrzej.
Po powrocie do Polski Andrzej wiele zrobił i nigdy się nie poddawał. Uważa, że na nic nie jest za późno - kilka lat temu postanowił, że przystąpi do egzaminu maturalnego i zdał go z powodzeniem.
Oprócz Marii i Andrzeja w "Sanatorium miłości" widzowie będą oglądać m.in. mieszkankę Krosna, która uwielbia spontaniczne podróże, a w ostatnich latach odkryła pasję do kwiatów i ziół; mężczyznę, który mieszka od kilkunastu lat na emigracji w Irlandii i bardzo przypomina Stinga; byłego górnika, który uwielbia skoki spadochronowe oraz właścicielkę restauracji na Dolnym Śląsku.
Pierwszy odcinek nowej serii "Sanatorium miłości" w niedzielę 10 marca o godz. 21:20 w TVP1.