"Kabaret na żywo" zniknął z anteny Polsatu jeszcze przed wyborami. Władze stacji tłumaczyły wówczas, że nie chcą, by ich programy "były wykorzystywane przez jakikolwiek podmiot sporu politycznego w kampanii wyborczej". Kabaret nie wrócił jednak do ramówki i rozpętała się burza.
Edward Miszczak zachęca kabarety. "Jesteśmy gotowi na ich powrót"
Widzowie byli oburzeni, że z ramówki zniknął ich ulubiony kabaret. Także artyści w ostrych słowach przekazali, co myślą o takim posunięciu.
"Po tym, jak TVP stała się propagandowym narzędziem jednej partii, to właśnie Polsat był przykładem obiektywizmu i artystycznej wolności. Niestety i tu pojawiła się poza publicystyczna polityka, a wraz z nią cenzura. Z naszego programu najpierw zniknął jeden skecz, potem zawieszono emisję do wyborów, kolejnym terminem emisji był 12 listopada, a teraz przypuszczamy, że nasi widzowie odcinków wcale nie zobaczą. Przypuszczamy, dlatego że wszystkie działania stacji podejmowane były bez jakichkolwiek ustaleń z nami. Na tę rozmowę wciąż czekamy" — pisali Robert Górski i Robert Korólczyk w swoim oświadczeniu.
Dyrektor programowy stacji Edward Miszczak nie zabrał wówczas głosu. Przerwał milczenie dopiero 1 lutego na prezentacji wiosennej ramówki Polsatu. W rozmowie z Plejadą stwierdził, że "jest gotowy na powrót kabaretów do Polsatu", a sytuację z ub. roku porównał do "awantury w domu".
"Kabarety do nas przyszły, bo telewizja publiczna się zamknęła. Kabarety od nas odeszły, ale ciągle jesteśmy gotowi na ich powrót" – zadeklarował dyrektor programowy Polsatu. – "Ruch należy do nich. To oni powiedzieli, że nie chcą, ale czekamy. Z radością mają szansę na powrót do domu. Czasem awantury w domu się zdarzają" — podkreślił Edward Miszczak.