Krzysztofowi Ziemcowi, związanemu z upartyjnioną przez PiS TVP, wielokrotnie zarzucano brak obiektywizmu. Krytykowano go m.in. za to, że prowadził oficjalne imprezy o mocno propagandowym wydźwięku.
Teraz trwają zmiany w Telewizji Polskiej, które są pokłosiem decyzji nowego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Krzysztof Ziemiec zdecydował się publicznie opowiedzieć o kulisach swojego odejścia.
Ziemiec: Nikt ze mną nie rozmawia
"Jestem w grupie wielu osób, z którymi nikt nie rozmawia i nie dzwoni. W takiej samej sytuacji jest też Rafał Patyra i Beata Chmielowska-Olech, którzy na zmianę ze mną prowadzili "Teleexpress". Zabrano nam dostęp wejściowy do budynku, karty nie działały, odcięto nas od maila i nikt się do nas nie odzywa. Po prostu nikt nas nie chce" — powiedział "Faktowi".
Krzysztof Ziemiec: Rynek jest zamknięty
"Nigdy tak nie było. Pracowałem w TVP ponad 20 lat, były zmiany, ale nigdy takie, jak teraz. Po prostu przyszliśmy do pracy i nikt nas nie chciał. To tak jakby zamknąć komuś drzwi przed nosem i nie wpuścić do mieszkania" – mówi z rozgoryczeniem Krzysztof Ziemiec.
"Zawarta umowa się jeszcze nie kończyła i przerwano z nami współpracę z dnia na dzień. Nikt się nie odzywał, rynek jest zamknięty. A też jest za dużo wolnych ludzi na rynku, więc nikt nie będzie teraz otwierał bram" – ocenia swoje perspektywy na rynku pracy dziennikarz.