Sylwia Peretti nie ukrywa, że po śmierci syna mierzyła się nie tylko z bólem, lecz także z ogromnym hejtem. Gwiazda "Królowych życia" dostała m.in. wiele pełnych jadu wiadomości od jednego człowieka. W tej prawie zapadł właśnie prawomocny wyrok.
Długa batalia sądowa
"Kto wie, ten wie. Pewien człowiek zatruwał mi życie od wielu lat. Nękał, obrażał, przekraczał wszelkie granice" - zaczęła swój wpis w mediach społecznościowych Sylwia Peretti. Post, do którego dołączyła czarno-białe zdjęcie sprzed wejścia do Sądu Apelującego w Krakowie, dotyczy zwycięstwa w sprawie z Bartoszem K., który wyrokiem sądu musi oficjalnie przeprosić Peretti. "Po długich bataliach sądowych dzisiaj zapadł prawomocny wyrok sądu apelacyjnego. Bartosz K. ma mnie oficjalnie przeprosić oraz wpłacić 2 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną w Mikołowie" - napisała była uczestniczka "Królowych życia".
"To ważny krok. Ale to jeszcze nie koniec. Oprócz zakończonej sprawy cywilnej i apelacyjnej Bartosz K. usłyszał już akt oskarżenia w sprawie karnej - nie tylko z mojego zawiadomienia, ale także Łukasza. Postępowanie karne trwa" - poinformowała Sylwia Peretti.
Sylwia Peretti o "linczu"
W dalszej części wiadomości gwiazda otwarcie mówi o fali nienawiści i "linczu", jaki spadł na nią w związku ze śmiercią jej syna. Przypomnijmy, że Patryk Peretti zginął w lipcu 2023 r. Prokuratura oficjalnie uznała go za winnego spowodowania wypadku samochodowego. W jego krwi wykryto od 2,3 do 2,6 promila alkoholu.
Sylwia Peretti nie ukrywa, że po śmierci syna mierzyła się nie tylko z bólem, lecz także z ogromnym hejtem. Celebrytka przyznała, że zamiast wsparcia doświadczyła "linczu", hejtu i nienawiści. W swoim poście wspomniała o Sonii Szklanowskiej, która niedawno popełniła samobójstwo. "Sonia niedawno popełniła samobójstwo. Ile jeszcze osób musi zniknąć, by ktoś zrozumiał, że to, co piszesz może zabić?! Hejt nie kończy się na ekranie. Hejt zostaje w człowieku. Hejt zabija" - zaapelowała Sylwia Peretti.