Wojciech Mann jest dziennikarzem z ogromnym dorobkiem. Przez ponad 50 lat był związany z Programem Trzecim Polskiego Radia. Od 2020 roku pracuje w Radiu Nowy Świat, którego jest współzałożycielem. 77-latek jest też satyrykiem. Polacy pokochali jego poczucie humoru i do dziś z sentymentem wspominają program "Za chwilę dalszy ciąg programu", który w latach 1988-1994 prowadził z Krzysztofem Materną. Teraz Mann znów dał wyraz swojemu satyrycznemu zacięciu.
Influencer w kapturze
Wojciech Mann ma konto na Instagramie. Używa go w sposób umiarkowany. Teraz postanowił zakpić z influencerów. Opublikował nagranie, które jest parodią Q&A (seria pytania i odpowiedzi), a więc popularnej zabawy gwiazd i celebrytów. Ubrany w bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne zaczął opowiadać: Hej kochani. Jako prawdziwy celebryta i influencer muszę mieć kontakt ze swoimi followersami, czyli z wami. Dlatego postanowiłem odpowiedzieć na kilka pytań, które otrzymałem - powiedział.
Wojciech Mann odpowiadał na pytania "dziuni z Torunia", "Zygi" czy "zielonej Uli". Zyga pyta mnie, czy jestem bogaty. Odpowiadam krótko - tak, jestem bogaty. A oto następne pytanie, które zadała Ula zielona - ha, taka ksywka. Czy jestem bardzo bogaty? Odpowiadam szerzej - jestem bardzo bogaty - mówiła postać, w którą wcielił się Wojciech Mann.
Wojciech Mann drwi z ojca Rydzyka i Marcina Romanowskiego
"Zapytany" przez "dziunię z Torunia" o to, jak doszedł do bogactwa, odparł: Tu jest pułapka, bo nie doszedłem ja, tylko bogactwo doszło do mnie. Ludzie lgną do mnie i ten obiekt, w którym teraz jestem, nie był mój. Otrzymałem go w podarunku od pewnego bezdomnego. Nawiązał w ten sposób do historii z 2019 r., gdy ojciec Tadeusz Rydzyk mówił, skąd ma dwa bentleye. Tak, dwa samochody dostaliśmy. Przyjechał bezdomny i dał nam dwa samochody. Pan Stanisław z Warszawy, niestety zmarł - mówił wtedy redemptorysta.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w dalszej części nagrania dziennikarza kpił z Marcina Romanowskiego, który w związku z postępowaniem w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości przebywa na Węgrzech, gdzie otrzymał azyl polityczny. - Ten człowiek o złotym sercu [...] dostał dofinansowanie, rozpoczął budowę i nagle złe języki doniosły coś na niego, finansowanie się skończyło, mimo że budowa ruszyła. Ten kochany człowiek bezdomny podarował mi ten obiekt, a sam wyjechał, chyba na Węgry - usłyszeliśmy.