Joanna Trzepiecińska pracuje teraz głównie w teatrze. Widzowie pokochali ją za rolę Alutki Kossoń z "Rodziny zastępczej". W rozmowie z portalem Shownews zapytano ją, kiedy aktor powinien zakończyć swoją karierę. Artystka stwierdziła, że to rzeczywistość wyznacza ten czas dla każdego twórcy. Zauważyła także, że gdy propozycje przestają napływać, można albo ustąpić miejsca młodszym, albo samemu podjąć inicjatywę i stworzyć coś nowego.
"Potrzebni są też aktorzy z plamami wątrobowymi"
Są dwa rozwiązania: rzeczywiście dać szanse innym albo zrobić coś samemu, bo ja zawsze twierdzę, że ja praca do nas nie przychodzi, to mamy wiele możliwości, aby samemu coś wykreować, ale to jest tak szczęśliwy zawód, że młodość, która wydaje się atutem, ona rzeczywiście w pewnym momencie życia atutem jest, ale aktorzy są też potrzebni i starzy, i siwi, i grubi, i chudzi, z plamami wątrobowymi na rękach i twarzy - powiedziała Joanna Trzepiecińska.
Mało interesujących propozycji filmowych
W 2024 r. w wywiadzie dla agencji Newseria Lifestyle Joanna Trzepiecińska przyznała, że choć z zainteresowaniem obserwuje współczesne kino i wiele produkcji jej się podoba, to nie widzi w nich ról dla kobiet w swoim wieku, które mogłyby ją zainteresować. Z jej spostrzeżeń wynika, że reżyserzy skupiają się głównie na młodszych aktorkach, co sprawia, że dojrzałe artystki otrzymują mniej propozycji.
Nowe wyzwania
Aktorka niedawno była jurorką w programie "Mask Singer" w telewizji TVN.Akurat w takiej roli jeszcze nigdy nie miałam okazji się sprawdzić. Jak już mówiłam, lubię wyzwania. Dlatego było mi miło, gdy dostałam tę propozycję. Obawiałam się tylko, czy uda mi się pogodzić nagrania "Mask Singer" z pracą w Teatrze Polskim w Warszawie i koncertami. Ale, dzięki życzliwości kilku osób, powiodło się i mogłam posmakować, czym jest świat show-biznesu - powiedziała Joanna Trzepiecińska.