Tadeusz Woźniak zmarł 8 lipca. Śmierć artysty, który wylansował m.in. takie przeboje jak "Smak i zapachu pomarańczy" czy "Zegarmistrza światła", bardzo zasmuciła fanów jego talentu. Piosenki z jego muzyką śpiewali m.in.: Michał Bajor, Krystyna Prońko, Zbigniew Wodecki i węgierska grupa Locomotiv GT.
Wielka miłość Tadeusza Woźniaka
Artysta w 1987 r. podczas pracy nad muzyką do spektaklu "Alicja w krainie czarów" poznał pianistkę Jolantę Majchrzak, siostrę sławnego aktora, Krzysztofa Majchrzaka. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Próbowaliśmy walczyć z uczuciem, ale okazało się silniejsze. Jak już się spotkaliśmy, to się nie rozstaliśmy - powiedział Tadeusz Woźniak w rozmowie na antenie Polskiego Radia. Jola jest dla mnie nieprzerwanym źródłem inspiracji i zapewne wielu rzeczy, które zrobiliśmy razem, nie zrobiłbym, gdyby jej nie było koło mnie - tłumaczył.
Tadeusz Woźniak w tym samym roku został ojcem i dziadkiem
Tadeusz Woźniak miał dwóch synów z poprzedniego związku: Piotra i Mateusza, a jego żona - jednego. Muzyk czuł, że chciałby jeszcze zostać ojcem. W 1997 r. na świecie pojawił się pierwszy wnuk Woźniaka oraz najmłodszy syn Filip, który urodził się z zespołem Downa.
Nie mieliśmy już po 20 lat. Nasi synowie z poprzednich małżeństw byli dorośli. Tadeusz w tym samym roku został ojcem i dziadkiem - powiedziała Jolanta Majchrzak-Woźniak.
Filip przyniósł nam w życiu radość. Niepełnosprawny swoją obecnością pozwala nam uwierzyć w to, że jesteśmy dobrzy. A to jedna z podstawowych potrzeb człowieka: czuć się dobrym - opowiadał Tadeusz Woźniak w wywiadzie dla Polskiego Radia. Dla Filipa napisał piosenki "Mamela" oraz "To będzie syn".
"Twierdzimy, że nadal żyje"
1 listopada rodzina Tadeusza Woźniaka odwiedziła studio "Dzień dobry TVN", by powspominać męża i ojca. Na kanapie zasiadła nie tylko żona kompozytora, ale także jego synowie, Mateusz oraz urodzony w 1997 r. Filip. Najmłodszy syn Tadeusza Woźniaka wyznał, że wciąż wysyła do swojego ojca SMS-y. Pisze w nich o swoich emocjach.
Twierdzimy, że nadal żyje i tak też się zachowujemy. Uznaliśmy, że to jest coś tak kompletnie abstrakcyjnego dla naszej aktualnej świadomości, że musimy żyć z tym, jakby nic się nie stało, a przede wszystkim robić wszystko, to co było przed nim - plany i pomysły - powiedziała wdowa po kompozytorze.