Artur Barciś dziś ma wielu fanów. Widzowie kojarzą go ze świetnych i charakterystycznych ról w "Miodowych latach" czy "Ranczu". Aktor grywał również m.in. u Krzysztofa Kieślowskiego.
Artur Barciś zmagał się z depresją. Co było powodem?
Aktor, choć na pierwszy rzut oka wygląda na uśmiechniętego i optymistycznie nastawionego do świata, wyznał jakiś czas temu, że zmagał się z depresją.
Owszem, miałem trudne sytuacje w życiu, kiedy w wyniku różnych zbiegów okoliczności wydawało mi się, że już sobie nie poradzę, że gorzej być nie może. W wyniku wybuchu stanu wojennego straciłem niemal wszystko - przede wszystkim straciłem film, przez który wcześniej zwolniłem się z teatru, a więc straciłem etat w Warszawie. Wydawało mi się, że mój świat się zawalił. (...) Pamiętam, że pijany, w nocy, poszedłem na most Śląsko-Dąbrowski i chciałem ze sobą skończyć. Do dziś nie wiem, co mnie powstrzymało - mówił w rozmowie z i.pl.
To aktorowi robili jego szkolni oprawcy. Jak udało mu się zwalczyć ich przemoc?
Okazuje się, że Artur Barciś był w szkole dręczony przez kolegów. Wyznał, że z racji swojego wzrostu i postury nie potrafił im się przeciwstawić. Wspomniał, jaką upokarzającą go zabawę, mieli jego koledzy.
Koledzy mieli taką zabawę - to było strasznie upokarzające - łapali mnie na korytarzu i wsadzali mnie na szafę. Wiedzieli, że ja z tej szafy nie zeskoczę, bo była za wysoka. Ja się bałem skoczyć i siedziałem na tej szafie... Biedny chłopiec wsadzony na szafę płacze, bo nie może zeskoczyć na ziemię, a wszyscy się z niego śmieją i czeka, aż przyjdzie jakiś woźny lub nauczyciel. (...) A ja się czułem najgorzej na świecie - wyznał.
Dodał, że to właśnie sztuka uratowała mu życie. Gdy zaczął śpiewać w szkolnym chórze i został solista, nawet jego oprawcy bili mu brawo. I przestali mnie wsadzać na tę szafę. Sztuka uratowała mi życie - powiedział. Właśnie wtedy Artur Barciś podjął decyzję, że chce zostać aktorem.