Podczas festiwalu w Opolu Marcin Daniec, który był prowadzącym koncert SuperJedynki zaliczył wpadkę. Do wokalisty Oddziału Zamkniętego, czyli Krzysztofa Wałeckiego zwrócił się nazwiskiem Jaryczewski. Satyryk najwyraźniej zapomniał, że "Jary" zakończył współpracę z zespołem w latach 80.
Wokalista Oddziału Zamkniętego zirytowany wpadką Marcina Dańca
Co prawda Wałecki na scenie w Opolu przemilczał to, co zaszło, ale kilka dni po koncercie zamieścił wpis, w którym w ostrych słowach skomentował całe zdarzenie. Domagał się szacunku oraz przeprosin.
Naucz się więc "profesjonalisto" na zawsze, że nazywam się Krzysztof Wałecki i masz mnie szanować - napisał.
Marcin Daniec przeprasza Wałeckiego. Dodał coś od siebie
W rozmowie z Jastrzabpost.pl Marcin Daniec postanowił przekazać informację skierowaną do Krzysztofa Wałeckiego. Wyraził w niej skruchę i przeprosił za pomyłkę, do której doszło. Nie zabrakło w niej jednak drobnej uszczypliwości.
Szanowany panie, podczas długich i profesjonalnych przygotowań do Koncertu Superjedynek w Opolu, otrzymałem profesjonalny scenariusz i materiały dotyczące działalności i osiągnięć poszczególnych zespołów. W notatkach o pana zespole często pojawiało się nazwisko Krzysztofa Jaryczewskiego, zatem sądziłem, że tego dnia wystąpi z panami. Jeśli obejrzy pan powtórkę bez emocji, dostrzeże szacunek i sympatię, z jaką traktowałem każdego wykonawcę! Serdecznie pana przepraszam za tę pomyłkę, ale na żywo nie widziałem panów od… 25 lat! - powiedział Daniec.