"Niewolnica Isaura" to nie jest zwykły serial. To socjologiczny fenomen, który podbił nie tylko serca Polaków, ale miliardów widzów na całym świecie. Zanim "Niewolnica Isaura" na nowo zagości w naszych domach, przypomnijmy sobie, o co w tym wszystkim chodziło.

Reklama

Historia "Niewolnicy Isaury"

Na podstawie liczącej 178 stron abolicjonistycznej powieści nakręcono 100 półgodzinnych odcinków serialu. Eksportowe wersje były krótsze i miały 30 odcinków trwających po ok. pół godziny lub 15 trwających mniej więcej godzinę. W Polsce wyemitowano wersję 15-częściową, a pierwszy odcinek serialu Polacy mogli obejrzeć na antenie TVP 19 lutego 1985 r.

Reklama

"Niewolnica Isaura" nadawana była w tzw. prime time, najlepszym czasie antenowym po głównym wydaniu Dziennika Telewizyjnego. Serial emitowany był we wtorki dwukrotnie, także przed południem w tzw. paśmie dla drugiej zmiany. Każdy odcinek nieodmiennie gromadził przed telewizorami miliony widzów. Średnio oglądalność wynosiła 81 proc., a zdarzało się, że było to ponad 90 proc., dzięki czemu telenowela stała się najpopularniejszym programem w historii polskiej telewizji.

Reklama

"Niewolnica Isaura". Fabuła serialu

Akcja serialu toczy się w Brazylii w XIX wieku na kilkanaście lat przed zniesieniem niewolnictwa w 1888 roku. Główna bohaterka to tytułowa Isaura (Lucélia Santos). Tajemnicza, młoda i piękna niewolnica o jasnym odcieniu skóry, która o swoich korzeniach wie jedynie tyle, że jej matka była mulatką. Jest niewolnicą, własnością pana Leôncio Almeidy (Rubens de Falco), bajecznie bogatego plantatora bawełny. Dzięki swojemu kolorowi skóry Isaura nie musi pracować w polu, pomaga w domu swojego pana. Pani domu, Ester Almeida, pod nieobecność syna traktuje Isaurę, jakby była jej córką. Dba o to, by Isaura otrzymała odpowiednie wykształcenie i to dzięki niej nauczy się pisać, czytać, pozna języki obce. Isaura wykazuje też prawdziwy talent. Ładnie śpiewa, umie tańczyć i grać na fortepianie. Ester nie szczędzi pieniędzy na drogie suknie z falbanami i bufiastymi rękawami dla podopiecznej, jakby kupowała je swojemu własnemu dziecku.

Bajka kończy się, kiedy porzuciwszy studia w Europie, do domu wraca młody dziedzic Leoncio, który zakochuje się od pierwszego wejrzenia w pięknej niewolnicy i wszelkimi sposobami usiłuje uwieść Isaurę. Ta odrzuca zaloty dziedzica i na powrót staje się niewolnicą, której nie wolno podczas wizyt gości przebywać na salonach. Isaura ma za to innego adoratora, Tobiasa, dziedzica z sąsiedniej plantacji, którego kocha z wzajemnością. Tobias chce wykupić Isaurę i pojąć za żonę, a nikczemny, jak się szybko okazuje, Leôncio nie chce się na to zgodzić i nawet kiedy ożeni się z Malviną, córką przyjaciela ojca, nadal będzie prześladował Isaurę, chcąc zmusić ją do uległości.

Moda na Isaurę

Serial zdobył nieprawdopodobną wprost popularność i do dziś pozostaje największym eksportowym hitem brazylijskiej telewizji. Piękna i dobra "Niewolnica Isaura" prześladowana przez okrutnego i pozbawionego skrupułów Leôncia podbiła serca widzów w 130 krajach świata.

Odtwórczyni głównej roli, Lucélia Santos jako pierwsza w historii dostała w Chinach nagrodę dla zagranicznej aktorki głosami aż 300 mln ludzi. W Polsce we wtorkowe wieczory pustoszały ulice, bo nikt nie chciał przegapić dalszych losów wspaniałej Isaury.

Kobiety zaczęły sobie robić fryzurę "na Isaurę", a nowo narodzonym córeczkom nadawać imię serialowej niewolnicy. O skali "isauromaniii" świadczą oficjalne dane statystyczne, z których wynika, że w latach 1981-1994 w urzędach zarejestrowano 66 dziewczynek, którym nadano imię Isaura lub Izaura.

W 2008 r. TVS wyemitowała wersję serialu, w której lista dialogowa została przełożona na etnolekt śląski. Lektorami byli aktorzy Joanna Bartel i Krzysztof Hanke. Ostatni odcinek oryginalnej "Isaury" widzowie obejrzeli 28 maja 1985 r. Podobno po emisji nasza laureatka Nagrody Nobla, Wisława Szymborska miała powiedzieć do poetki Ewy Lipskiej: "Nasze życie się skończyło, bo skończył się serial »Niewolnica Isaura«".

"Leoncio, ty wieprzu!"

W maju 1985 r. do Polski zaproszeni zostali główni bohaterowie tego światowego sukcesu. Lucélia Santos, czyli Isaura i Rubens de Falco, czyli pan Leôncio witali byli na ulicach niczym Beatlesi na koncertach. Brazylijscy aktorzy odwiedzali szkoły, teatry, zakłady pracy, a nawet "przeciętne polskie mieszkania". Lekko zszokowani, że traktuje się ich tutaj jak herosów, półbogów, a tłumy napierały, wyły i wiwatowały.

"Gdy wsiadają do podstawionego auta, napiera na nich taki tłum, że aktorka wpada w panikę. Zaczęła strasznie krzyczeć, bo to naprawdę było przerażające" – opowiadał w rozmowie z "Tele Tygodniem" Bronisław Cieślak, który przeprowadzał wywiad z brazylijskimi gwiazdami i oprowadzał ich po Warszawie.

Rubens de Falco i Lucélia Santos (Niewolnica Isaura) podczas spotkania w łódzkim Teatrze Wielkim w 1985 r. / PAP / Afa Pixx/Zenon Żyburtowicz

W Krakowie do ochrony aktorów oddelegowano 300 milicjantów. Jak informował portal Łódź.pl, podczas zwiedzania przez Isaurę i Leôncia Centrum Zdrowia Matki Polki, pod naporem tłumu runęła brama. "W pewnym momencie brama nie wytrzymuje – drogę gawiedzi próbuje zagrodzić milicjant, ale widząc napierającą tłuszczę, szybko stwierdza, że nie ma większych szans. W kilka sekund gwiazdorzy zostają otoczeni przez tłum. Wobec naporu fanów zemdlała wtedy odtwórczyni roli Isaury, na szczęście udało się ją bezpiecznie eskortować w bardziej ustronne miejsce" – pisał lokalny serwis.

Funkcjonariusze milicji i ZOMO nie dali rady nieprzebranym tłumów miłośników serialu. Ci z kolei nie zawsze potrafili odróżnić rzeczywistość od serialowej fikcji. Po równo niesiono transparenty i wznoszono okrzyki "Uwolnić Isaurę!" i "Leoncio, ty wieprzu!".

Czy podobne emocje wzbudzi dłuższa, 100-odcinkowa oryginalna wersja "Niewolnicy Isaury"? Przekonamy się już niebawem. Pierwszy odcinek już 17 lutego na antenie TVP Kobieta.