Sławek Uniatowski grał w serialu "M jak miłość", gdzie wcielał się w postać Leszka Krajewskiego. Zyskał dzięki temu ogromną popularność. Ale jest przede wszystkim muzykiem. Jego kariera zaczęła się od udziału w programie "Idol" w 2005 roku. W tym samym roku nagrał utwór z Marylą Rodowicz "Będzie to, co musi być". Komponuje, pisze teksty, koncertuje.

Reklama

"Być ojcem dla moich dzieci"

Sławek Uniatowski unika rozmów o swoim życiu prywatnym. W podcaście "Piekielnie szczere" opowiedział m.in. o początkach swojej kariery, o ćpaniu i ojcostwie.

Mogła mi odbić sodówka po tym "Idolu". Gdybym zrobił to, co mi kazała wytwórnia i zarabiałbym tyle kasy, to pewnie bym się zaćpał. Długo też nie robiłem prawa jazdy, bo wiedziałem, że ja w tym aucie nie będę trzeźwy zawsze. To są takie rzeczy, które musiałem sobie ponaprawiać w życiu, żeby dożyć i być ojcem dla moich dzieci, być przy nich - opowiadał Sławek Uniatowski.

Wokalista poruszył też temat swojej orientacji. Najwięcej mam niemoralnych propozycji od mężczyzn, bo dużo facetów myśli, że jestem gejem. Bo dbam o siebie - powiedział.

Sławek Uniatowski o poprawności politycznej i środowisku LGBT

Wychowywałem się w klubach gejowskich. Można tam było bawić się, na legalu jarać zioło. Wszyscy mnie tam lubili. Mam wielki sentyment do gejów, tych wszystkich przebierańców. Choć tego całego LGBT nie kumam, dla mnie to jest jakieś łapanie atencji na siłę przez ludzi, którzy nie potrafią poradzić sobie z własnym życiem. Ale ja mam dużą wrażliwość i jest mi bardzo miło, jak jakiś gostek mi powie, że mu się podobam. A dlaczego mam mu się nie podobać? - podsumował.