Marcin Bosak to znany polski aktor, który zdobył popularność dzięki roli w serialu "M jak miłość". Niedawno zagrał główną rolę w serialu kryminalnym "Komisarz Rozen" oraz w filmie "Biała odwaga". Prywatnie przez 15 lat był związany z aktorką Moniką Pikułą, z którą ma dwóch synów. Po rozstaniu z Pikułą ożenił się z Marią Dębską, jednak ich małżeństwo zakończyło się rozwodem. Obecnie jego partnerką jest modelka Maria Bednarz.

Marcin Bosak zrezygnował z "Tańca z gwiazdami" po dwóch odcinkach

Jedenasta edycja "Tańca z gwiazdami" zaczęła się pechowo. Wybuchła pandemia COVID-19, dlatego po dwóch odcinkach przerwano emisję i powrócono do niej dopiero jesienią. Niestety, nie wszyscy uczestnicy wrócili wtedy na parkiety. Marcin Bosak wydał oświadczenie, że zobowiązania zawodowe nie pozwalają mu na dalszy udział w tanecznym show.

Reklama

Teraz w rozmowie z Plejadą Marcin Bosak powiedział, co kierowało nim, by wystąpić w "Tańcu z gwiazdami". "Pieniądze. Byłem wtedy w słabej kondycji finansowej. W związku z tym, że zawsze chciałem być fair wobec moich synów, narobiłem długów, które cały czas rosły. Potrzebowałem zastrzyku gotówki, żeby zatrzymać tę lawinę. A że od lat nie korzystam z telewizji naziemnej, to zgodziłem się wystąpić w "Tańcu z gwiazdami", mając w pamięci to, jak ten program wyglądał na początku. Wtedy chodziło w nim głównie o taniec. Na własnej skórze przekonałem się, że obecnie tak już nie jest. Zmieniły się proporcje" - powiedział aktor.

"Pandemia mnie uratowała"

"Szybko zorientowałem się, że to nie dla mnie. Powiem wprost - pandemia mnie uratowała. Wystąpiłem w dwóch odcinkach, potem program został zawieszony, a mnie spadł kamień z serca" - tłumaczy aktor w rozmowie z Plejadą.

Marcin Bosak o depresji

Marcin Bosak opowiedział w wywiadzie dla Plejady o swoich zmaganiach z depresja. Od trzech lat czuje się dobrze i nie bierze leków. "Byłem w procesie psychoanalizy, ale w pewnym momencie zacząłem czuć się nim wyczerpany. Przeżyłem totalny kryzys. Czułem się fatalnie. Moja terapeutka zasugerowała, żebym skonsultował się z psychiatrą. Bardzo bałem się tego spotkania. W sumie trwało ponad dwie godziny. Dowiedziałem się podczas niego, że choruję na depresję i bez wsparcia farmakologicznego z tego nie wyjdę. Odebrałem to jako porażkę. Do tej pory wydawało mi się, że skoro jestem facetem, to sam ze wszystkim sobie poradzę. Wspomaganie się tabletkami nijak nie łączyło mi się z moimi wyobrażeniami na własny temat. Bałem się też, że jak już zacznę je brać, to będę musiał robić to już do końca życia. I że ucierpi na tym moja emocjonalność, na której przecież opiera się moja praca. Okazało się, że moje lęki były niepotrzebne" - powiedział Marcin Bosak.

Reklama

"Jestem pacjentem Centrum Onkologii"

Marcin Bosak kilka lat temu poważnie zachorował. "Nigdy nie miałem raka. To był, a w zasadzie jest niezłośliwy nowotwór - najłagodniejsza możliwa wersja wyściółczaka. W 90 proc. został on wycięty, ale jego 10 proc. wciąż jest w moim organizmie. Jestem pacjentem Centrum Onkologii i raz w roku robię badania kontrolne. Problemem natomiast były jego rozmiar i położenie. Nikt w Polsce nie chciał podjąć się operacji. Dlatego przez wiele miesięcy starałem się, by dostać zgodę prezesa NFZ-u na przeprowadzenie jej w Belgii" - powiedział Marcin Bosak.

Olbrzymi guz

"W jednym z dobrych warszawskich szpitali usłyszałem, że w niektórych przypadkach medycyna jest bezradna i mój przypadek do takich należy. Był to dla mnie ogromny cios. Wybitny profesor powiedział mi, że olbrzymi guz, którego mam, położony jest przy ośrodkach ruchu i oddychania, więc zachodzi duże prawdopodobieństwo, że po operacji dojdzie do porażenia czterokończynowego i nie będę samodzielnie ani chodził, ani oddychał" - powiedział Marcin Bosak. "Trudno było mi się pogodzić z taką wizją mojego życia, więc szukałem pomocy dalej. Odbijałem się od drzwi do drzwi. Wszyscy rozkładali ręce. Gdy profesor Paweł Nauman zobaczył wyniki moich badań, stwierdził, że są one takie, że nie powinienem chodzić. Po chwili dodał: "Ale leczy się pacjenta, a nie wyniki badań, więc zrobię wszystko, by dowiedzieć się, gdzie możliwa byłaby operacja tego nowotworu" - wyznał aktor.

"To był cud"

Marcin Bosak znalazł w Belgii lekarzy, którzy podjęli się skomplikowanej operacji. Po zabiegu spędził wiele tygodni na rehabilitacji. "Wiem, że to był cud. Słyszę to od lekarzy za każdym razem, gdy robię badania kontrolne. Neurolodzy powtarzają mi, że mam takie szczęście, że powinienem grać w totka. Życie już wygrałem" - powiedział aktor Plejadzie.