Jeszcze jakiś czas temu Jerzy Bralczyk nie budził żadnych kontrowersji. Był autorytetem w sprawach związanych z poprawnością językową. Zmieniło się to po jego udziale w programie TVP Info "100 pytań do...". Stwierdził tam, że sformułowania takie jak "adoptowanie zwierząt" czy "pies zmarł" są dla niego obce z perspektywy językoznawcy.

Reklama

Rada Języka Polskiego o słowie "Murzyn"

Redakcja portalu Kozaczek postanowiła zapytać profesora Jerzego Bralczyka o słowo "Murzyn". Uznawane jest ono za obraźliwe. „Dziś słowo »Murzyn« jest nie tylko obarczone złymi skojarzeniami, jest już archaiczne" – to fragment opinii, którą 3 lata temu wydała Rada Języka Polskiego. Składa się ona z niemal 40 specjalistów, którzy na mocy ustawy o języku polskim zajmują się m.in. rozstrzyganiem wątpliwości językowych co do słownictwa, gramatyki i ortografii.

Co o słowie "Murzyn" sądzi prof. Jerzy Bralczyk?

"To jest językowo oczywiście poprawne, bo w polszczyźnie funkcjonowało od bardzo dawna. W moim leksykonie indywidualnym ono także istnieje, nie wykreśliłem go między innymi dlatego, że dla mnie nie ma to żadnych negatywnych skojarzeń. Dla mnie jest to określenie po prostu pewnych cech fizycznych, które, kiedy ludzi postrzegamy, dominują. Kiedy widzę osobę czarnoskórą, to w moim języku czy w moim mózgu od razu otwiera się klapka ze słowem "Murzyn". I tak pewnie do śmierci będę miał. Bardzo często, za mojego pokolenia także, bycie "Murzynem" było czymś atrakcyjnie egzotycznym. Pamiętam, jak w 1955 roku pojawili się ludzie czarnoskórzy przy okazji wielkiego święta młodzieży, jak bardzo byli oni popularni i jak bardzo się chciało być "Murzynem" nawet" - powiedział prof. Jerzy Bralczyk.