Za nami pierwszy z trzech koncert Taylor Swift na warszawskim PGE Narodowym. Pierwszy zakończył się kilkuminutowymi owacjami zachwyconej publiczności. "The Eras Tour" to spektakularne show, podczas którego nie brak wymyślnych efektów specjalnych, dynamicznych choreografii, czy zjawiskowych strojów Taylor.
Mały zgrzyt
Nie wszystko poszło jednak tak, jak zaplanowano. O ile przebieg koncertu nie został zakłócony, to pojawiły się niestety problemy natury technicznej. Sytuacja miała miejsce przed pierwszą piosenką, gdy Swift przemawiała do publiczności.
Taylor Swift się tłumaczy
Okazało się, że Taylor źle się słyszy w odsłuchu i "brzmi okropnie", co zasygnalizowała ekipie. Jak przyznała, wspomina o tym przede wszystkim dlatego, że chce dać z siebie wszystko.
Po kilku sekundach przekazano jej, z czego mogą wynikać zakłócenia. Okazało się, że gwiazda miała na sobie dwa odbiorniki - od mikrofonu i gitary - które nie mogą się stykać. Za moment było już po wszystkim, a gwiazda mogła bez problemu kontynuować koncert.
Mam na sobie dwa urządzenia, od odsłuchu i od gitary bezprzewodowej, które nie mogą się stykać i właśnie się tego nauczyłam - wyjaśniła i przeszła do kolejnej piosenki.