Można powiedzieć, że po długiej przerwie wracasz do Opola?

Tyle lat nie śpiewałam, wypuszczam utwór "Wracam" i dostaję się do Opola. To ogromny prezent. Zaczynałam i pierwszy raz stanęłam przed publicznością w Opolu 22 lata temu, potem jeszcze wiele razy pojawiałam się na tym festiwalu, nie tylko w roli śpiewającej, ale zdarzyła mi się też konferansjerka. Wręczenie Złotej Płyty, przyjęcie jej. Zaczęłam się przyzwyczajać do myśli, że to część mojej rzeczywistości, że co jakiś czas mogę pojechać na festiwal w Opolu.

Kiedy zafundowałam sobie tę długą przerwę na urlop macierzyński i nie wiedziałam, czy jeszcze kiedyś będzie mi dane wrócić, to ta wiadomość, że mój utwór się dostał zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

Reklama

Tatiana Okupnik o powrocie do Opola. Porównuje to do "jazdy na rowerze"

Pamiętasz jeszcze jak to się robi?

Mam nadzieję, że to jest jak z jazdą na rowerze, tego się nie zapomina. Amfiteatr ma w sobie coś takiego, że tam publiczność szybciej reaguje na to, co dzieje się na scenie. Od razu widać, czy mają ochotę rzucać pomidorami, czy pojawia się uśmiech, chcą tańczyć, ruszać się, śpiewać. Ja czekam na tę interakcję.

Reklama

Kiedy cię nie było oglądałaś Opole, podpatrywałaś, co się tam działo?

Przez większość czasu, gdy mnie nie było na scenie w ogóle, nawet nie słuchałam muzyki. W domu była cisza, co było bardzo nietypowe. Pierwszy raz w moim życiu miałam taką ciszę. W moim życiu nie było miejsca na wenę, muzykę. Widocznie mój organizm potrzebował wejść w rolę mamy, poskładać się na nowo. Dopiero po jakimś czasie ta wena zaczęła wracać. Nie oglądałam żadnych programów muzycznych, nie interesowało mnie to, co się dzieje w tym świecie muzyki. Wszyscy rodzice wiedzą, że życie się zmienia, jak się pojawiają małe paszczaki a jeszcze jak jest mała różnica wieku między nimi, człowiek biega za tymi dzieciakami z pieluchami, żonglując karmieniem. Wtedy ten fokus mamy przede wszystkim na życie rodzinne. Widocznie mój organizm podpowiedział mi: "Skup się tylko na tym, bo inaczej nie dasz rady". Po jakimś czasie ta wena powoli zaczęła wracać. Ta wola tworzenia zawsze była, ale weny nie było, nie było miejsca na kreatywność.

Tatiana Okupnik o swoim macierzyństwie. "Nie wiem wszystkiego"

Jaką jesteś mamą?

Trzeba o to zapytać kiedyś moich dzieciaków. Nie chcę mówić, jaką jestem mamą, bo nie chcę mówić, ani, że jestem cudowna, ani, że ostra. Jak każdy rodzic próbuję się odnaleźć w tej sytuacji. To jest takie kombinowanie każdego dnia. Codziennie są inne emocje, dzieciaki dojrzewają, uczymy się siebie. Nie mam gotowych rad na wszystko, ukrytych w rękawie. Nie wiem wszystkiego, więc cały czas poszukuje. Na pewno jestem mamą, która docenia ten czas spędzany z dzieciakami, zwłaszcza teraz, gdy zaczęłam koncertować i uciekam czasem z domu. Te powroty bardziej się docenia. To wspólne czytanie, przytulasy, wtedy z tych wspólnych chwil można więcej wyciągnąć.

Ten pierwszy raz, gdy "uciekłaś" to było takie "Uf, wreszcie mam chwilę dla siebie", czy od razu zaczęłaś zastanawiać się, co tam się dzieje?

Gdy to była ucieczka do pracy, to była ogromna radość, ale pierwszy wyjazd z domu, gdy dzieci były małe, wyglądał tak, że odjechaliśmy z domu kawałek i ja się popłakałam. Podejrzewam, że wiele mam miało podobnie. Śmiałam się z siebie, bo wiedziałam, że to są emocje, które muszą ze mnie wylecieć, ale kiedy zaczęłam jeździć na koncerty do pracy, jest ta tęsknota za dziećmi, ale staram się delektować tym czasem, bo wiem, że są kochane, zaopiekowane i dlatego oddaję się pracy. Wieczorem w hotelu kładę się do łóżka, nikt nic ode mnie nie chce. Mogę się położyć, sudoku porozwiązywać, książkę poczytać i to też jest mi bardzo potrzebne.

Dziś żyjemy w czasach, gdy mamy i ojcowie mogą się przyznać do tego, że czegoś nie wiedzą, że mają chwile słabości. Kiedyś tak nie było.

Nasze mamy a już na pewno babcie miały przechlapane w tej kwestii. Mam wrażenie, że coraz więcej osób mówi szczerze o tej życiowej sinusoidzie i dobrze, bo to są emocje ludzkie. Dobrze, że otwarcie mówimy o tym, że bywa różnie, nie mamy wyrzutów sumienia, że sobie nie radzimy. Gdyby wszyscy wiedzieli, że to jest taka naturalna kolej rzeczy, to w wielu rodzinach byłoby łatwiej.

Zgodzisz się z tym, że mamy kryzys męskości i co za tym idzie ojcostwa?

Nie wiem jak się do tego ustosunkować, bo generalizowanie powoduje, że wrzucamy wszystkich do jednego worka. Nie zauważyłam tego, bo w moim otoczeniu jest bardzo dużo ojców, którzy w bardzo męski sposób cudnie opiekują się swoimi dzieciakami. Nie widzę tego kryzysu blisko mnie, widzę różne postawy. Znam takich ojców, którzy są ciepli, wspaniali, ale i takich, którzy nie sprawdzają się w tej roli albo nie wiedzą jak się sprawdzić.

To Tatiana Okupnik robi tuż przed wejściem na scenę

Twój rytuał przed wejściem na scenę to?

Nie powinnam o tym mówić (śmiech).

Przyznaj się…

Na pewno picie wody. Moja trema objawia się w taki sposób, o którym nie będę mówiła. Na pewno jest nerwowo. Mogę powiedzieć, że jest taki moment, gdy muszę na chwilę zostać sama i odciąć się od wszystkich bodźców. Nawet jak w Opolu te garderoby są małe i właściwie z dykty. Mimo tego potrzebuję momentu, by się skupić i mieć chwilę dla siebie. To jest dla mnie ważne przed występem.

Nie rozwiązujesz wtedy sudoku?

Nie. Wtedy oddycham sobie spokojnie (śmiech).

Trwa ładowanie wpisu