Ewa Bem odwiedziła "Pytanie na śniadanie". Z Joanną Górską i Łukaszem Nowickim rozmawiała o zmarłym mężu, Ryszardzie Sybilskim i powrocie na scenę. 74-letnia gwiazda rzuciła się w wir pracy. Będzie koncertować, wystąpi też na KFPP w Opolu. Praca to dla Ewy Bem rodzaj terapii po śmierci ukochanego męża, który zmarł w styczniu tego roku.
Ryszard Sibilski zmarł w wieku 69 lat i do ostatnich dni pracował. Produkował programy telewizyjne, m.in. teleturniej "Postaw na milion", który prowadzi Łukasz Nowicki. Ewa Bem bywała zazdrosna o to, jak wiele uwagi i czasu Ryszard Sibilski poświęcał pracy zawodowej. W "Pytaniu na śniadanie" wspomniała nawet o pracoholizmie.
"Przemawiam do wszystkich mężów i żon"
Powinnam powiedzieć, że to jest godne najwyższego uwielbienia i zasadniczo jest to na pewno powód ogromnej dumy, ale z drugiej strony - przemawiam teraz do wszystkich żon i do wszystkich mężów żon, że naprawdę nie można tyrać, nie można dać się zatyrać, zapracować tak ogromnie, jak pracował mój mąż - powiedziała Ewa Bem ze smutkiem.
Ewa Bem dodała, że choć była ze swoim mężem przez 42 lata, to niewiele czasu spędzali razem. Oboje byli zapracowani. Na szczęście bywało, że Ryszard Sibiliski towarzyszył małżonce podczas podróży i koncertów. Wtedy mieli czas dla siebie nawzajem.
Ewa Bem o żałobie po córce i po mężu
Ewa Bem wróciła do śpiewania 2 tygodnie po śmierci męża. W ten sposób radzi sobie z żałobą. Zupełnie inaczej było, gdy lata temu straciła córkę, dziennikarkę TVN24 Pamelę Bem-Niedziałek. Odejście Pameli ścięło mnie z nóg, wszystkich nas. Ja gdzieś powiedziałam, że udawałam, że żyję. I występowanie na scenie wydawało mi się czymś nie tylko niehonorowym, ale głupim, po prostu głupim... To zajęło prawie pięć lat starań mojego menadżera, pana Andrzeja Łukasika, bardzo delikatnego pushingu moich kolegów muzyków, którzy nie naciskali, ale tak troszeczkę mi podpowiadali, czy to, aby może już czas - powiedziała Ewa Bem.
Po odejściu Ryszarda było inaczej, bo ja do ostatniego dnia występowałam i on, aż nie wiem, jak to nawet powiedzieć, ale miał pretensje do lekarzy, że oni go jeszcze jeden dzień nie chcą przetrzymać, bo ja mam koncert i ja muszę na ten koncerty pojechać. Tak dalece był w to zaangażowany - wyjaśniła Ewa Bem w "Pytaniu na śniadanie".