Jan Englert to jeden z bardziej znanych i wybitnych polskich aktorów. W książce "Bez oklasków", która wydana została jakiż czas temu wyznał, że zdiagnozowano u niego tętniaka w aorcie szyjnej.
Jan Englert modli się o możliwość spokojnego pożegnania
W publikacji tej poruszył również temat śmierci. Przyznał, że nie boi się odchodzenia. To, o co się modli to możliwość spokojnego pożegnania. A mnie się to podoba, bo jakbym nagle odłożył łyżkę, to na amen. Jeśli to wygląda na żart, śpieszę ze sprostowaniem: zupełnie nie żartuję! Naprawdę uważam, że najlepsze, co mogę zrobić dla siebie w swoim wieku, to modlić się o szybką i zdrową śmierć. Umrzeć zdrowym. To byłoby fantastyczne. Wiem, że to jest straszne dla bliskich, którzy zostają, ale dla klienta - idealne. No co, męczyć się jak roślina, walczyć o życie za wszelką cenę? - wyznał Jan Englert.
Teraz w podcaście "Kanapa Knapa" przyznał, że nie planuje jeszcze przechodzić na emeryturę. Jeżeli do tego dojdzie, chce to zrobić na własnych warunkach. Ci, którzy mówią, że należy im się szacunek, bo są starzy... Nie ma żadnego szacunku dla starości, powiedzmy sobie to jasno (...) Moją ambicją jest rezygnacja, ale na moich warunkach. To jest chyba staremu człowiekowi potrzebne, że nie odstawiają go na bok, bo już jest słaby i nieporadny. Tylko dlatego, że po prostu pora oddać to innym, ale to jest moja decyzja - powiedział aktor.
To Jan Englert mówi o eutanazji
W rozmowie przyznał, że jest zwolennikiem eutanazji. Dodał, że nie chce być ciężarem dla swojej rodziny.
Nie strach umrzeć, strach umierać. I w tym się zawiera właściwie wszystko. Bo jak można się bać czegoś, co jest nieuniknione? - zapytał retorycznie i dodał: Boję się niedołęstwa, zwłaszcza intelektualnego, ale właśnie uzależnienia swojego ciała i swojego ducha od innych. Nie chciałbym być ciężarem dla nikogo. Tego się boję. A więc boję się umierania, a nie boję się śmierci. Może nie powinienem tego mówić, ale jestem zwolennikiem eutanazji - wyznał.