Mama Ginekolog zasłynęła jako influencerka. Zgromadziła pokaźną grupę fanów w mediach społecznościowych. Zdarzało się, że bywała w centrum medialnych burz. Nicole Sochacki-Wójcicka przyznała się np., że przyjmuje swoich bliskich i przyjaciół poza kolejką w szpitalu.

Reklama

Wypadek syna Mamy Ginekolog

Mama Ginekolog wybrała się z rodziną do Meksyku. Niestety syn lekarki uległ upadkowi podczas jazdy na rowerze. Na początku wydawało się, że wszystko jest w porządku. 6-latek miał na głowie kask i twierdził, że się dobrze czuje. Wieczorem stan zdrowia dziecka zaczął budzić niepokój. Chłopiec skarżył się na ból szyi i dostał wysokiej gorączki. Nicole Sochacki-Wójcicka i jej mąż zabrali syna do szpitala.

"Przyjechaliśmy do szpitala. Okazało się, że zapalenie opon raczej wykluczyli, wstępnie, ale powiedzieli, że może ma jakiś uraz czaszki przez to, że wywrócił się na tym rowerze. On był taki dosłownie przelewający się przez ręce. To było po prostu okropne doświadczenie" - napisała influencerka na Instagramie.

Mama Ginekolog o kosztach wizyty w szpitalu w Meksyku

Syn Mamy Ginekolog przeszedł szereg badań. Lekarze stwierdzili, że 6-letni Gilbert ma zapalanie węzłów chłonnych. Jak się okazało, wizyta w meksykańskim szpitalu dużo kosztowała celebrytkę.

"My mieliśmy wykupione oczywiście ubezpieczenie. Zawsze mamy ubezpieczenie na wyjazdy zagraniczne. Natomiast, jak tutaj przyjechaliśmy do szpitala, okazało się, że za wszystko trzeba zapłacić z góry. W sensie potem możemy się rozliczać z ubezpieczycielem, ale za wszystko trzeba zapłacić z góry. Nie robiłam z tego problemu, miałam taką możliwość, żeby za wszystko zapłacić, ale koniec końców ta cała wizyta kosztowała 6 tys. dol. Myślę, że to jest taka nauczka duża, że nawet jak się ma ubezpieczenie, to problemem jest, że trzeba mieć pieniądze na koncie, żeby móc za to wszystko zapłacić" - tłumaczyła.

Reklama

Mama Ginekolog cieszy się, że miała pieniądze

"Czuję ogromne szczęście w tym nieszczęściu, że mogłam sobie na to pozwolić, ale tak sobie długo myślałam o tym, że mogłaby być zupełnie inna sytuacja. Bo myślę, że niewiele osób ma tak po prostu 30 tys. zł na koncie, żeby zapłacić za wizytę i badania dziecka na SOR za granicą" - zauważyła Mama Ginekolog.