Justyna Sieńczyłło przez lata tworzyła szczęśliwy związek z Emilianem Kamińskim. Wspólnie tworzyli Teatr Kamienica. W środowym "Pytaniu na śniadanie" wdowa po aktorze przyszła, by go powspominać.
O to prosił przed śmiercią Emilian Kamiński
Aktorka wyznała, że jest tak pochłonięta pracą, że nie znalazła jeszcze czasu na przepracowanie żałoby. W rozmowie nie zabrakło wspomnień o zmarłym aktorze. Okazuje się, że zmarły miał tylko jedno życzenie, które Sieńczyłło obiecała mu spełnić.
Nie miałam czasu [na żałobę - przyp. red.], bo nie mogłam sobie na ten czas pozwolić. To była też ucieczka. Nie ma co udawać. Zdaję sobie z tego sprawę, ponieważ obiecałam mu, że będę walczyć o Kamienicę. To było tak naprawdę jego jedyne życzenie- powiedziała wdowa po Emilianie Kamińskim w rozmowie z prowadzącymi "Pytanie na śniadanie".
Wdowa po aktorze wyznaje, czego jej brakuje
Aktorka nie ukrywała, że brakuje jej męża. Wyznała, że nikt tak jak on nie potrafił jej rozbawić.
Brakuje mi takich drobnych rzeczy życiowych, wspólnej kawy, śmiechu od rana. Bo on potrafił rozśmieszyć nawet w najtrudniejszych momentach stresu. Rozładowywał moje napięcie. Kłótnie nie miały sensu, bo on albo mi opowiedział anegdotę, albo coś się wygłupiał i mi wszystkie te nerwy kobiece opadały. Tego mi brakuje najbardziej. No i oczywiście tego, że służył radą i że tworzyliśmy coś razem, a teraz na szczęście są jego dzieci - wyznała.
Dodała, że choć nie ma czasu na przeżywanie żałoby, wie, że musi jej sprostać.
Jeżeli uda mi się załatwić sprawy, które obiecałam Emilianowi, czyli wykupić fragment teatru - to teraz jest już na etapie konkretów i rozmów z miastem - to może wtedy sobie pozwolę na chwilę dla siebie- powiedziała Justyna Sieńczyłło.
Stwierdziła również, że ma świadomość tego, że Kamienica nie będzie sama, bo teatrem zajmują się również dzieci zmarłego aktora, czyli Kajetan, Cyprian i Natalia a także cały zespół.