Spotykamy się w Sopocie podczas pokazu mody zrealizowanego na potrzeby programu Top Model. Wystąpiła pani w roli modelki. Jak się pani czuje w tym, myślę nietypowym dla siebie stroju, nie do końca sportowym?
Fantastycznie i właśnie bardzo bym chciała żeby to nie było takie nietypowe, bo zależy mi na tym, by wyjść poza sport, zwłaszcza, że ten pokaz był częścią akcji charytatywnej podyktowanej profilaktyce chorobom nowotworowym i walce z tymi chorobami. Kiedy zadzwonił telefon i dostałam tę propozycję, to długo się nie zastanawiałam, czy ją przyjąć. Po pierwsze to jest wyjście poza sport, wyrwanie się poza to swoje życie zawodowe, z tej rutyny a po drugie zrobienie czegoś dobrego.
Tak "po godzinach" lubi ubrać się Aleksandra Mirosław
Czy na co dzień możemy panią zobaczyć właśnie w takim wydaniu bardziej kobiecym, niż sportowym, czyli sukienkach i szpilkach?
Tak. Gdy nie mam treningów to uwielbiam ubrać się ładnie. Myślę, że jak każda kobieta lubię założyć ładne buty, ładną sukienkę. Dobrać dodatki. To nie jest dla mnie taka codzienność, może nie mam ku temu zbyt wielu okazji, ale zawsze gdy gdzieś wychodzę z mężem na kawę, czy umówimy się z przyjaciółmi na obiad, to jest dla mnie pretekst żeby pięknie się ubrać.
Mąż Aleksandry Mirosław to jej trener. Co mówi o swoim małżeństwie złota medalistka?
Wspomniała pani o mężu, który jest pani trenerem. Czy to nie przeszkadza w związku?
Nie, nie przeszkadza. Jesteśmy już razem dziesięć lat, trenujemy też razem od tylu lat, więc nasza współpraca zawodowa i relacja prywatna wydarzyły się w tym samym czasie. Myślę, że nauczyliśmy się odnajdywać w tym balans i ja jestem niesamowicie wdzięczna, że mogę z nim dzielić te wszystkie emocje. Nie tylko te piękne, cudowne, ale też te trudne, gdy nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli. Przykładem są mistrzostwa świata w Bernie w tamtym roku. Dla mnie posiadanie obok tej najbliższej osoby jest ogromnym wsparciem, pomocą na każdym kroku.
Czy bywa tak, że on jest tym złym policjantem, który mówi "Ola ciśnij bardziej, tu było źle, zrób to inaczej"?
Nie. Myślę, że my jesteśmy po prostu mistrzami rozmowy. Mistrzami mówienia o tym, że coś jest nie tak, ponieważ w naszym przypadku nie możemy niczego zamiatać pod dywan, nie możemy mieć cichych dni, bo poza tym, że jesteśmy w relacji, to też pracujemy razem. Myślę, że właśnie dzięki temu świetnie się rozumiemy, bez słów, świetnie się znamy. Mogę powiedzieć, że mam naprawdę fantastyczny związek.
Aleksandra Mirosław o służbie w wojsku
Ustanowiony przez panią rekord świata to 6:06. Czy w takim samym czasie składa się i rozkłada karabin?
Nie, zajmuje to nieco więcej czasu (śmiech).
Poza tym, że zajmuje się pani wspinaczką, jest pani również w wojsku. Ile czasu Aleksandra Mirosław spędza w koszarach?
Tak naprawdę my jako sportowcy na co dzień mieszkamy w domu. Ja akurat mieszkam w Lublinie. Naszym głównym zadaniem jest reprezentowanie wojska na arenach międzynarodowych. Natomiast w momencie, gdy kończymy sezon, tak jak teraz mamy koniec sezonu startowego w sportach letnich, to jest ten moment, kiedy przechodzimy różnego rodzaju szkolenia. Między innymi podstawowe szkolenia ze strzelania, czy z podstawowej etyki żołnierza i rzeczywiście wtedy spędzamy czas w jednostkach.
Po pani sukcesach w Paryżu po pierwsze pojawiły się głosy, że ścianki wspinaczkowe powinny pojawić się wszędzie, w każdym mieście, czy wsi w Polsce a po drugie, że sama wspinaczka powinna stać się naszym sportem narodowym. Czy pani zdaniem jest szansa na to, że to będzie tak samo popularna dziedzina sportu jak piłka nożna?
Myślę, że wspinanie tak samo jak piłka nożna może być popularne. Tych ścianek jest bardzo dużo, we wszystkich większych, mniejszych miastach. Wspinanie jest fantastyczne dla dzieci, bo rozwija całe ciało, ale na tę dziedzinę sportu nie składa się tylko wspinanie po sztucznych ściankach. To też chodzenie po górach, wspinanie się w skałach, różnego rodzaju aktywności na świeżym powietrzu.
Co Aleksandra Mirosław zrobiła z medalem z igrzysk w Paryżu?
Rozmawiałyśmy o sukienkach a co z paznokciami? Wspinaczka chyba nie ułatwia tego, by o nie zadbać?
Tak to prawda. Ja długich paznokci nie mam, pomalowanych, pięknych hybrydowych też nie mam, ale to poświęcenie nie przeszkadza mi. Poza tym ja w długich paznokciach nie potrafię funkcjonować.
Co się dzieje z tym złotym medalem? Czy on ma już jakieś specjalne miejsce w pani domu?
Na pewno ma specjalne miejsce w mojej głowie i w sercu. Natomiast w domu będzie ładnie ułożony w pudełku, które otrzymałam razem z nim. Będzie zabezpieczony i tyle. Będzie leżał i będzie piękny.
Ostatnio Iga Świątek zamieściła post, w którym zaczepiła panią, pytając czy jest gotowa, by się z panią pościgać na ściance. Zaprosiła ją pani do wspólnego wspinania. Czy dojdzie do tego spotkania?
Zobaczymy.
Ochłonęła już pani z tych emocji, gratulacji po tym sukcesie?
Myślę, że jeszcze cały czas to będzie do mnie docierać i będzie się układało w głowie.